Śrem: Auta śremian niszczone przez pyły z odlewni żeliwa

– Pracuję tutaj niecałe pół roku, a dach mojego samochodu jest jak tarka – mówi Elżbieta Kaczmarek, która jest pracownikiem jednej z firm przy ul. Gostyńskiej. – Wszystko przez te pyły, które wypuszcza Odlewnia Żeliwa – przekonuje kobieta. Podobnego zdania są także mieszkańcy okolicznych domów.

– Najgorzej jest latem. Nie możemy nawet otworzyć okna, bo przez kilka godzin mam niemalże czarne meble – skarży się kobieta mieszkająca w okolicy.

„Opady” pyłów potwierdza burmistrz Śremu. Tuż przy odlewni znajduje się pływalnia. Gmina musi znowu odnawiać jej elewacje, bo obecna też ucierpiała. O tym, że w ostatnim czasie w mieście wzrasta stężenie pyłów, mówi także Jacek Matuszewski, kierownik leszczyńskiej delegatury Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska. Jednak nie podaje konkretnie, co jest źródłem tego zjawiska. Oficjalnie Odlewnia Żeliwa „Śrem” posiada certyfikaty z ochrony środowiska oraz zamontowane specjalne filtry. Ale niektórzy twierdzą, że jest to tylko na pokaz.

– Wydaje mi się, że zazwyczaj nie używają tych filtrów, tylko włączają je, kiedy wiedzą, że będą mieli kontrolę. Bardziej się im opłaca zapłacić ewentualną karę niż cały czas używać takie urządzenia – przekonuje Marek Nowicki, pracujący w firmie spedycyjnej.

Co prawda osadzające się pyły mogą pochodzić także z samochodów, których bardzo dużo jeździ zarówno ul. Gostyńską, jak i obwodnicą, jednak pracownicy są przekonani, że to wina OŻ. Ich kłopoty mają także wymierne straty finansowe.

– Na pewno wiosną będziemy musieli dać auto do polerowania – mówi Elżbieta Kaczmarek. Niektórzy mówią, że będą musieli w ogóle od nowa lakierować samochód. – Mamy też problemy w myjniach samochodowych. Ostatnio usłyszeliśmy, że mogą umyć nam auto, ale nie będą go suszyć, bo by narobili jeszcze więcej szkód – dodaje kobieta. Pracownicy myjni postraszyli ją, że ręczne wycieranie skończy się porysowaniem auta.
Władze odlewni jak na razie nie odpowiedziały na te zarzuty śremian.