Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ulica z klimatem plebiscyt Tygodnika Śremskiego. Ulica Zachodnia - prezentacja [ZDJĘCIA]

Monika Dudziak-Koci
Ukryte pod śniegiem dachy jednorodzinnych domków, z kominów których leniwie snuje się dym, przydomowe ogródki i małe natężenie ruchu sprawiają wrażenie małomiasteczkowej sielanki. Okazuje się jednak, że to tylko pozory.

- W godzinach szczytu jeździ tu tyle samochodów, co po głównych ulicach. Od kiedy rozbudowało się Psarskie i mieści się tu oczyszczalnia ścieków, nie ma już spokoju, który kiedyś wyróżniał Zachodnią. To już nie te czasy, kiedy panowała tu cisza – z żalem wyznaje pan Franciszek Szymański, który zamieszkuje tu od 1956 r.

- Kiedyś rzeczywiście ulica słynęła ze spokoju, ale teraz – kiwa ręką pan Grzegorz Gołaszewski, pokazując na spękany mur. – To za sprawą ciężarówek z fekaliami. A kiedyś przejeżdżało tędy zaledwie parę aut dziennie. Dawniej na naszej ulicy był „Bar pod brzozami”, który wcześniej od nazwiska pierwszego właściciela nazywał się „Kerber”. W czasach szkoły średniej chodziłem do niego z kolegami. Panował tam ciekawy klimat. Każdy stolik odgrodzony był parawanem, było naprawdę fajnie. Po pożarzez pubu został tylko śmietnik. Wszystko się marnuje i niszczeje. Trochę szkoda, bo choć czasem za sprawą młodzieży było tu głośno, to przynajmniej coś się działo, a teraz na ulicy jest monotonnie i nic się nie dzieje – mówi.

Club Kerber ma nawet swój fangage
Tak się skończyła historia kultowego klubu

Kultowy śremski klub, w którym, jak wspomina jedna z mieszkanek, swego czasu klienci prosili o „małą kawę z dużą wodą, czyli kawę zalaną większą niż zwykle ilością wody, żeby można było dłużej sobie posiedzieć w tym niezwykłym miejscu”, w którym „wychowały” się pokolenia spłonął doszczętnie w grudniu trzy lata temu. Po pożarze pojawiły się plany o jego odbudowie, jednak do dnia dzisiejszego nikt się za to nie zabrał. Dziesięć miesięcy wcześniej zmarł Jerzy Jurga, mieszkający nad „Kerberem” malarz i konstruktor kusz. Zdaniem niektórych, odejście artysty i pożar sprawiają, że historia lokalu mogłaby posłużyć za materiał na ciekawą książkę.

Jerzy Jurga legenda śremskiego świata sztuki

- Może coś w tym jest, że te zdarzenia miały miejsce akurat w tym samym roku. Pamiętam pana Jurgę, jak przychodził do „Kerbera”. To była knajpka inna niż wszystkie – mówi Michał, który jako student bywał tam na koncertach.
Z ulicą Zachodnią związane są dwie legendy – „Legenda o zamurowanym zakonniku” (Zbigniew Schmidt) oraz „Legenda o pochodzeniu wsi Psarskie” (Krzysztof Budzyń). Jeśli wierzyć pierwszej z armaty ustawionej na Psarskiej Górze (wzniesienie, przez które przebiega ul. Zachodnia) do krzyża na wieży kościoła farnego miał strzelać pewien Szwed. Oskarżony wraz z zakonnikiem Onufrym o kradzież kosztowności z klasztoru franciszkanów strącił krzyż, udowadniając w ten sposób swoją niewinność, a zakonnika skazując na zamurowanie w okiennej wnęce klasztornego krużganku. Według drugiej legendy wieki temu na Psarskiej Górze stał warowny zamek, w którym mieszkał rycerz o szlachetnym sercu. Wokół niego rozciągały się osady. Kiedy na okolice dzisiejszego Śremu napadli Tatarzy zniszczyli wszystko, co napotkali na swej drodze. W walkach poległ także dobroduszny rycerz. Po wioskach zostały jedynie bezpańskie psy. Czworonogi szybko zaprzyjaźniły się z ludźmi, którym udało się przeżyć. Na sforę psów trafił podczas polowania wielkopolski książę i zdecydował się założyć na tych ziemiach hodowlę. Niedługo potem wieś, od związanych z nią „braci mniejszych”, nazwano Psarskim.

Jedno z ostatnich dzieł Jerzego Jurgi wiąże się ze śremską legendą

Psarskie do dziś pozostało wsią, a jego łącznikiem ze Śremem jest właśnie ulica Zachodnia, co niektórym przysparza sporo kłopotów.

Psarskie, to wioska z bogatą historią

- O tym, że wjeżdżamy do Psarskiego od Śremu informuje nas tylko tablica z nazwą wioski. Jeśli ktoś ją przeoczy może myśleć, że nadal jest na Zachodniej w Śremie. Już dwa razy miałam problem z kurierem, który pojechał pod ten sam numer na tej ulicy, ale po miejskiej stronie. To trochę kłopotliwe – narzeka na powielającą się numerację jedna z mieszkanek.

Pani Janina Tórz na Zachodniej mieszka już ponad pół wieku. Pamięta czasy, kiedy po lewej stronie (jadąc od ul. Kolejowej) stało tylko dziesięć domów, a po prawej było jeszcze mniej.
- W kierunku Psarskiego ulica tak się rozbudowała, że rozpoznać nie można. Mimo upływu czasu wciąż jest tu bardzo ładnie i przyjemnie, zwłaszcza latem. Ludzie dbają o swoje ogródki i o porządek, no i nad Wartę jest blisko – zachwala.

Jerzy Jurga (1940-2009) – śremski malarz, konstruktor kusz, projektant okładek książek i tomików poezji. Absolwent studium nauczycielskiego (wychowanie plastyczne i historia sztuki) na Uniwersytecie im. A.Mickiewicza w Poznaniu. Mieszkał i miał swoją pracownie nad „Kerberem” przy ul. Zachodniej w Śremie. Obrazy i kusze artysty były wystawiane w muzeach i galeriach zarówno w Śremie, jak i innych miastach Wielkopolski i kraju oraz za granicą.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Danuta Stenka jest za stara do roli?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na srem.naszemiasto.pl Nasze Miasto