Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Mieszkaniec Szymanowa w ostatniej chwili uciekł z płonącego mieszkania [ZDJĘCIA]

Dominika Górna
Dominika Górna
Mieszkaniec Szymanowa w ostatniej chwili uciekł z płonącego mieszkania
Mieszkaniec Szymanowa w ostatniej chwili uciekł z płonącego mieszkania fot. Dominika Górna
To cud, że pan Krzysztof z Szymanowa jest cały i zdrowy. W środę w samo południe obudził go gryzący dym. Jego dom stał w ogniu. Dosłownie tylko dwie minuty dzieliły go od śmieci.

Pan Krzysztof z zawodu jest kierowcą. W środę odsypiał kolejną długą trasę. W domu był sam. Nagle ze snu wyrwało go dziwne uczucie. - Sam nie wiem, dlaczego się obudziłem. Ale wstałem. Zobaczyłem, że w pokoju jest czarno i wybiegłem na zewnątrz – opowiada pan Krzysztof. Udało mu się także uratować zwierzęta domowe, które uciekły w popłochu. - Szybko wybrałem 112 i czekałem na strażaków – relacjonuje nasz rozmówca. Ci w ciągu kilku minut byli już na miejscu. Pojawiły się dwa zastępy. Jeden z Żabna. Druga ekipa strażaków przyjechała ze Śremu.

Niestety pokój, w którym spał pan Krzysztof spłonął całkowicie. Ogień prawdopodobnie pojawił się w okolicy tapczanu. - Moim zdaniem, przyczyną pożaru była ładowarka do telefonu – twierdzi nasz rozmówca. Strażacy na tę chwilę nie chcą podawać przyczyny pożaru. - To ustali specjalista – tłumaczą.

Jedno jest pewne. Pan Krzysztof razem z rodziną w tym domu nie mogą zostać. Gołym okiem widać, że pokój spłonął doszczętnie. Mieszkanie wymaga generalnego remontu.

- Dziękuję Bogu, że żyję – wzrusza się pan Krzysztof, który mimo tragedii nie załamuje rąk. - Odłożyłem kilka tysięcy. Miały być dla dzieci. Niestety trzeba będzie wszystko zacząć od nowa – dodaje.

Strażacy są niemal pewni, że dosłownie minuty dzieliły pana Krzysztofa od śmierci. Ich zdaniem niewiele brakowało, by się nie obudził. Wystarczyła bowiem chwila, a dym i płomienie, by go zabiły.

Mieszkaniec Szymanowa wspomniał, że dom był ubezpieczony. Czas pokaże, czy wystarczy na jego wyremontowanie. - W tej chwili nie wiem, co zrobię - mówił roztrzęsiony. To kolejny raz, kiedy życie rzuca mu kłody pod nogi. - To nie pierwszy raz. Ale ja zawsze staram się podnieść - dodaje.
Nie da się ukryć, że jest w tej chwili w trudnej sytuacji. Na pewno może liczyć na pomoc opieki społecznej, która w takich tragicznych sytuacjach zawsze podaje pomocną dłoń.

- Naprawdę jestem wdzięczny, że Bóg nade mną czuwał i się w porę obudziłem. Dziękuję, że żyję, bo mam dla kogo żyć - dodaje wzruszony pan Krzysztof.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na srem.naszemiasto.pl Nasze Miasto