Gmina Dolsk. Spłonął warsztat w Międzychodzie. Na pogorzelisku ponownie pojawił się ogień [zdjęcia]

Zgłoszenie o pożarze w Międzychodzie wpłynęło około godziny 20:56. Pierwsze doniesienia mówiły o pożarze warsztatu, który znajduje się na terenie jednej z firm. Do akcji skierowano strażaków ze śremskiej Państwowej Straży Pożarnej i druhów z OSP Dolsk, OSP Lubiatowo, OSP Pysząca i OSP Chrząstowo. Łącznie z ogniem walczyło dziewięć zastępów. Na miejscu okazało się, że ogień objął cały budynek, a w środku znajdował się pellet.

Ze względu na utrudniony dostęp do wody ciężkie wozy bojowe musiały dowozić wodę z okolicznych miejscowości. Na miejsce skierowano również cysternę gaśniczą ze Środy Wielkopolskiej oraz kontener wyposażony w sprzęt ochrony układu oddechowego. W sąsiedztwie warsztatu znajduje się zbiornik z paliwem, który był cały czas schładzany przez strażaków.

W akcji gaszenia pożaru uczestniczyło 15 zastępów, w tym trzy jednostki spoza powiatu śremskiego. Nasze działania trwały przez prawie osiem godzin. Na miejcu zdarzenia pracowali również policjanci i pracownicy pogotowia energetycznego. Dodatkowo na miejsce wezwano zespół ratownictwa medycznego, ale nie było to związane z pożarem. Jedna z osób doznał urazu ręki

- poinformował asp. sztab. Dariusz Rogasik z zespołu prasowego Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Śremie.

To jednak nie koniec działań strażaków w Międzychodzie. W poniedziałkowy poranek 5 grudnia około godziny 8:29 służby odebrały zgłoszenie o ponownym pojawieniu się ognia na pogorzelisku po spalonym warsztacie. Pierwsze doniesienia mówiły o widocznym ogniu i dymie. Na miejscu działały jednostki ratowniczo-gaśnicze ze Śremu i druhowie z OSP Pysząca, które szybko opanowały sytuację. Okazało się bowiem, że doszło do zapłonu składowanych podkładów kolejowych, które znajdowały się w sąsiedztwie spalonego budynku.

Na pogorzelisku pojawił się żar i dym. Szybko uporaliśmy się z sytuacją i ponownie sprawdziliśmy miejsce zdarzenia kamerą termowizyjną

- dodał śremski strażak.

Z naszych ustaleń wynika, że na dachu budynku znajdowała się fotowoltaika. W samym budynku znajdowały się maszyny i były zaparkowane samochody i pellet. Okoliczni mieszkańcy przypuszczają, że wspomniane panele mogły być przyczyną pożaru.

W spalonym warsztacie znajdowały się dwa samochody, wyposażenie oraz był składowany pellet. Straty oszacowano na prawie 1,5 miliona złotych. Przyczyny wybuchu pożaru nie są znane

- podsumował Dariusz Rogasik.