Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Hazard: jak śremianie przegrywają setki tysięcy

Monika Dudziak
Władysław Grab co miesiąc wydaje do 200 złotych na gry
Władysław Grab co miesiąc wydaje do 200 złotych na gry Monika Dudziak
Śremianie poszukują nowych sposobów na bogacenie się. A jest w czym wybierać.

W ostatnim czasie w Śremie przybyło miejsc, gdzie można łatwo i szybko się wzbogacić, jak i równie szybko stać się bankrutem. Automaty do gier możemy znaleźć na stacjach benzynowych, w barach i punktach zakładów bukmacherskich, gdzie śremianie zawierają również zakłady. Poza tym grają w Lotto, zakupują zdrapki i ślą tysiące sms-ów.
Jest wczesne przedpołudnie. W jednym ze śremskich punktów, gdzie można zawierać zakłady bukmacherskie, aż roi się od klientów. Przy jednym ze stolików tabele przegląda pan Władysław Grab ze Śremu.
- Parę razy udało mi się coś wygrać, ale były to małe sumy – wyznaje. – Miesięcznie nie wydaję na to dużo, nawet nie 100 zł. Traktuję to jako zabawę , nie jako hazard. Robię to dla przyjemności. Nie boję się, że się uzależnię, bo kieruję się rozumem. Nie chcę na siłę wygrać, bez żadnych szaleństw. Uda się, to się uda, nie to nie. Choć czasami coś kusi, to najważniejszy jest umiar. Nie wiem, na co bym przeznaczył dużą wygraną. Nie nastawiam się na to, ale niespodzianki mile widziane! – kończy optymistycznie.
Z inwestowaniem wielkich pieniędzy nie miałby problemu Przemysław Paluch, śremski amator zakładów bukmacherskich.
- Zmieniłbym samochód i na pewno poprawiłbym swoją sytuację materialną – mówi. – Interesuje mnie siatkówka, koszykówka i piłka nożna, zwłaszcza ligi zachodnie: hiszpańska, angielska, włoska i niemiecka, bo są najpewniejsza, jeśli chodzi o wyniki – zdradza swoje upodobania.
Pan Przemysław miesięcznie na zawieranie zakładów, jak twierdzi, nie wydaje dużo. Wystarcza mu na to 100 - 200 zł. Nie obawia się, że wpadnie w sidła uzależnienia, bo jak nie chce i nic ciekawego się w sporcie nie dzieje, to po prostu nie gra. Przyznaje, że próbował grać także na automatach.
- Robiłem to z ciekawości, ale to nie dla mnie, bo na tych urządzeniach z reguły zostawia się pieniądze, a w zakładach mam większe szanse na wygrane. Można przewidzieć pewne zdarzenia, a na automatach to czysta „losówka”. Automaty to według mnie czysty hazard. W zakładach to ja decyduję, a na maszynach nic nie zależy ode mnie – przyznaje.
Śremianie nie odbiegają od krajowej normy. Zdecydowana większość graczy to mężczyźni.
- Przychodzą różne osoby, młodsze i bardziej dojrzałe. Najstarszy nasz klient ma 77 lat – mówi pracownica jednego ze śremskich zakładów bukmacherskich, w którym zawierane są głównie zakłady sportowe, ale zdarzały się też te dotyczące sławnego niegdyś „Tańca z gwiazdami” czy też wyborów. Najczęściej obstawiają wygraną w meczach piłki nożnej, choć latem dominuje tenis, lotki oraz piłka plażowa.
- Można u nas grać na automatach i cieszą się one sporym zainteresowaniem, ale wśród innej grupy graczy, niż zakłady. Nie są to nasi stali klienci, a raczej przypadkowi ludzie, którzy grają w różnych miejscach, często wędrując po mieście z jednego do drugiego – opowiada.
Spora część śremian próbuje szczęścia w grach liczbowych.
- Najczęściej grają w Lotto i trafiają się tu z reguły kwoty w wysokości 20 zł. W pozostałych grach są to wygrane po 2 zł – mówi Marta Wujek z Salonu Prasowego „Ruch” w Śremie.
Jedną z klientek jest śremianka, Emilia Makowiecka.
- Raz tylko udało mi się wygrać 170 zł. Za wielką wygraną kupiłabym mieszkanie – snuje marzenia. Z kolei pan Rafał Osowski ze Śremu sam nie gra, ale za to kibicuje żonie, zwolenniczce gry w Duży Lotek.
- Póki co, największą jej wygraną było 40 zł. Gdyby udało jej się wygrać duże pieniądze, kupilibyśmy mieszkanie i auto – mówi.
Lidia Nawrocka, sprzedawca w sklepie odzieżowym przyznaje, że namiętnie wysyła sms-y w konkursach radiowych.
- Moja koleżanka kilka lat temu wygrała kilkadziesiąt tysięcy i od tamtego czasu wierzę, że naprawdę można wygrać – mówi. – Za każdym razem, jak dzwoni do mnie nieznany numer, denerwuję się, że to z radia. Mam nadzieję, że w końcu się uda, bo chciałabym polecieć na jakieś fajne wakacje – wyznaje.
Oby szczęście dopisywało – byle nie stracić głowy!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na srem.naszemiasto.pl Nasze Miasto