– Co chwila musimy wzywać straż pożarną, by nam wodę z piwnicy wypompowywali – mówi Ryszard Kostka, mieszkaniec Mchów.
Jego wersję potwierdzają strażacy, którzy tylko w minionym tygodniu, w ciągu jednego dnia aż dwukrotnie musieli interweniować we wsi. Najpierw układano worki z piaskiem przed jednym z domostw, a następnie już z piwnicy wypompowywano wodę. Najgorzej jednak było w okresie jesiennym, kiedy występowały intensywne opady deszczu, wówczas poziom wody w piwnicach dochodził niemal do 2 metrów.
– Smród jest niesamowity, grzyb już się zagnieździł w piwnicy i nie można nic tam trzymać. A teraz jak jeszcze zima przyszła, to już w ogóle nic tam włożyć nie można. Wszystko zaraz przesiąknie smrodem lub zostanie znów zalane – wylicza mieszkaniec wsi. Mieszkańcy domostw, które są podtapiane, interweniowali w Urzędzie Gminy w Książu Wlkp., ale jak twierdzą, nie otrzymali pomocy.
– Sytuacja mieszkańców miejscowości Mchy oraz stawu położonego w tej miejscowości, który powoduje podtopienia okolicznych domów, jest mi znana – mówi Teofil Marciniak, burmistrz Książa Wielkopolskiego. – Wielokrotnie interweniowaliśmy w sprawie udrożnienia rowów, które przepływają przez działkę, na której staw się znajduje – przekonuje włodarz gminy.
Staw oraz rowy odprowadzające nadmiar wody ze zbiornika znajdują się na terenie należącym do Skarbu Państwa, którego mieniem, jak podaje Urząd Miejski w Książu Wlkp., zarządza Starostwo Powiatowe w Śremie. Starostwo w tej sprawie zwróciło się do Wielkopolskiego Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych w Poznaniu Inspektorat w Śremie. Starostwo w Śremie w wysłanym piśmie do WZMiUW chce się dowiedzieć, kto odpowiada za zalewowe działki w Mchach.
– W rejestrze ewidencji gruntów i budynków prowadzonym przez starostę śremskiego przedmiotowe działki stanowią własność Skarbu Państwa w trwałym zarządzie WZMiUW – informuje Katarzyna Chilińska ze starostwa. Mieszkańcy nie przynależą do spółek wodnych i nie uiszczają żadnych opłat z tego tytułu. W związku z tym urządzenia odwadniające, jakie znajdują się na terenie wsi, nie są uwzględniane w planach modernizacyjnych. Mimo tego Teofil Marciniak zapewnia, że zrobi wszystko, by pomóc mieszkańcom zalewanej wsi.
– Jeżeli chodzi o przyszłość mieszkańców Mchów, mogę jedynie interweniować u odpowiednich władz odpowiedzialnych za obecny stan zarówno stawu jak i cieków wodnych – przekonuje burmistrz. Dopóki urzędniczy bałagan nie zostanie wyjaśniony, mieszkańcy wsi będą zdani tylko na siebie i strażaków.
Strefa Biznesu: Rolnicy zapowiadają kolejne protesty, w nowej formie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?