Maria Pietrzak, od kilku lat mieszka wraz z rodzicami w domku jednorodzinnym. Od tego roku zaczęły pojawiać się problemy z ciągłymi podtopieniami gospodarstwa. – Żyje tutaj, jak w Wenecji, Tylko domek nie jest na to przygotowany– mówi kobieta wskazując na zamarzniętą wodę wokół jej domu. – Gdyby nie strażacy, to całą by mnie tu zalało – żali się pani Maria.
– To dzięki pracy strażaków na czele z panem Markiem Grebinem mam tutaj postawioną kładkę i worki z piaskiem, po których mogę dostać się do domu – dodaje mieszkanka Mchów.
Problem, jaki ma Maria Pietrzak nie jest odosobnionym przypadkiem we wsi. Teofil Marciniak, burmistrz Książa Wielkopolskiego zna problem wsi jednak jak twierdzi ma związane ręce i nic nie może zrobić, gdyż mieszkańcy nie przynależą do żadnych spółek wodnych i nie uiszczają żadnych opłat z tego tytułu.
–Wciągu tego sezonu kilkadziesiąt razy podejmowaliśmy interwencje wypompowywania wody we wsi Mchy – informuje Cezary Kobierski, rzecznik prasowy śremskiej straży pożarnej. – Nie były to jakieś wielkie zalania, A ich główną przyczyną były wysoki poziom wód gruntowych– dodaje.
Tylko od listopada w Mchach strażacy interweniowali 24 razy. Głównie są to te same miejsca, te same gospodarstwa. – W jednym z budynków byliśmy aż 11 razy, w kolejny siedem, w trzecim cztery razy i w dwóch innych były to jednorazowe interwencje – mówi Cezary Kobierski.
Mieszańcy wsi uważają, że przyczyną takiego stanu jest melioracja, a w zasadzie jej brak. – Gdyby systematycznie były czyszczone te rowy, to teraz byśmy się nie topili – mówi pani Maria. Z naszych informacji wynika, że komendant straży pożarnej interweniował w tej sprawie i na wiosnę rowy mają być udrożnione.
Strefa Biznesu: Rolnicy zapowiadają kolejne protesty, w nowej formie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?