Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pasje śremian: Silibrand, czyli muzyczna podróż w przeszłość!

Krzysztof Ratajczak
Silibrand,  czyli muzyczna podróż w przeszłość!
Silibrand, czyli muzyczna podróż w przeszłość! nadesłane
Na co dzień słuchają różnych gatunków muzycznych, ale to muzyka tradycyjna stała się dla nich powodem do założenia zespołu i wspólnego grania. Zapytani dlaczego, zgodnie odpowiadają, że to jej charakter, przeszłość i oryginalność zawładnęły ich muzycznymi emocjami

W skład zespołu wchodzi pięć osób: Michał Mazur, Julia Paterczyk, Wiktoria Pruszak, Wojciech Wołkowicz oraz Sophia Würker, a wykrystalizował się on w roku 2015, podczas Zaduszek muzycznych, koncertu odbywającego się w liceum ogólnokształcącym w Śremie. - Sam pomysł natomiast na granie właśnie takiej muzyki pojawił się już kilka lat temu - opowiada Michał Mazur, który jak sam przyznaje wywodzi się ze środowiska muzyków ludowych, grających tradycyjnie. Na początku występowali w duecie razem z Julią i w różnych innych składach, ale to właśnie na wspomnianych zaduszkach najpierw wystąpili jako trio, wraz z Sophia , a dalej do składu dołączyli Wiktoria i Wojciech.

Muzyka, którą wykonują określana jest jako muzyka północy. Wynika to z podziału geograficznego, gdyż właśnie z północnej części naszego kontynentu pochodzą utwory, które razem wykonują. - Osobiście najczęściej używamy określenia muzyka tradycyjna - przyznają zgodnie.

- Wówczas z pewnością nie zostanie uznane to określenie za błędne - dodaje Michał.

- Muzyka północy charakteryzuje się również specyficznym instrumentarium - przyznaje Michał. - To, co jest także bardzo charakterystyczne, to niesamowity klimat - dodaje Sophia. Ten nieco tajemniczy klimat jest bardzo charakterystyczny właśnie dla muzyki skandynawskiej.

- Wspaniałe jest to, że wykonując właśnie takie utwory możemy przekazać, podzielić się tą wyjątkowością - przyznaje Wojtek. - Nikt nie przechodzi obojętnie obok kiedy gramy, nieważne czy to lubi, czy nie, zawsze pojawia się ten element zaciekawienia i to jest wspaniałe - dodaje.

Nie jest to popularna muzyka, którą słychać na każdym kroku w rozgłośniach radiowych, czy na kanałach muzycznych w telewizji. Żeby dotrzeć do konkretnych wykonawców trzeba troszeczkę poszukać lub znać kogoś, kto już swoją przygodę z tym gatunkiem rozpoczął wcześniej.

Największym utrudnieniem z jakim musieli się zmierzyć, to bariera językowa. - Znalezienie kogoś, kto będzie chciał śpiewać, po szwedzku, bardzo często po staroszwedzku nie jest łatwe - opowiada Julia. - Są to różne dialekty, które stanowią nie lada wyzwanie - dodaje.

- My nie znamy tych języków, staramy się przede wszystkim naśladować je fonetycznie, tak by oddać sens przekazu zgodnie z wcześniejszymi wersjami - wyjaśnia Michał, który takie kwestie konsultuje również z kolegą z Norwegii, co jest bardzo pomocne przy przygotowywaniu kolejnych aranżacji.

Podczas opracowywania utworów nie korzystają z nut, a wynika to z faktu, iż utwory te przekazywane były w tradycji ludowej z pokolenia na pokolenie drogą ustną i dokładnie tę samą metodę zespół postanowił stosować. Pozwala to także na pewną swobodę podczas aranżacji.

- To jest w muzyce tradycyjnej wspaniałe, że nie musimy się trzymać stricte jakiegoś zapisu, który od początku do końca określa cały utwór - przyznaje Julia.

- W muzyce tradycyjnej to wykonawca ma konkretny wpływ na utwór. Nuty to tylko pomoc naukowa, która ma pozwolić na zagranie jakiegoś utworu, którego nie znamy na pamięć - stwierdza Michał. Niestety nuty także bardzo często ograniczają wykonawców, to widać chociażby podczas konkursów. Muzycy całkowicie wpatrzeni w zapis nutowy pozbawiają często swoją grę emocji, czyniąc ją jedynie kolejną formą odtwórczą.

Muzyka tradycyjna należy do strefy niszowej, jednak być może to właśnie ten czynnik spowoduje że ich pasja stanie się sposobem na życie. Jak sami przyznają z pewnością nie pogardziliby taką szansą jednak każde z nich ma również inne plany na życie.

Obecnie porozjeżdżali się po różnych miastach, co zdecydowanie utrudnia wspólne spotkania, jednak pomimo tych utrudnień starają się raz w tygodniu spotkać na kilkugodzinnej próbie w rodzinnym Śremie.

- Wymaga to od nas licznych poświęceń i często musimy dokonać nieraz trudnych wyborów - przyznaje Wiktoria. - Jednak już po kilku chwilach grania, wiemy że warto było przyjść na próbę - dodaje.

- Z racji licznych codziennych obowiązków, życie wymaga od nas dobrej organizacji czasu - stwierdza Michał.
W planach zespołu jest zwiększenie liczby koncertów oraz jeżeli czas pozwoli przygotowanie do nagrania swojej pierwszej płyty być może już w przyszłym roku. Chętnych na jej zakup z pewnością nie zabraknie!

Nazwa muzyka północy ma podłoże stricte geograficzne, gdyż to właśnie z północy Europy pochodzi. Klasyfikacja gatunku jest trudna i nawet etnografowie muzyczni nie mają do końca zgodnej i dobrej terminologii. Istnieje kilka różnych pojęć, jak choćby muzyka ludowa, muzyka etniczna, muzyka świata, muzyka tradycyjna i muzyka dawna. Osobiście najczęściej zespół używa określenia muzyka tradycyjna, co z pewnością nie zostanie uznane za nieprawidłowe.

Zespół ma już około trzydziestu opracowanych utworów, spośród których wybiera zawsze kilkanaście na swoje koncerty. Śremianie mieli okazję usłyszeć i zobaczyć młodych muzyków na żywo podczas pierwszego dnia tegorocznych Dni Śremu

od 7 lat
Wideo

echodnia Drugi dzień na planie Ojca Mateusza

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na srem.naszemiasto.pl Nasze Miasto