I chociaż trudno mówić o jakiejkolwiek barierze językowej, to jednak zdarzały się śmieszne sytuacje. - W pierwszych dniach, gdy dziewczyny zeszły na śniadanie powiedziały: o jaki czerstwy chleb - wspomina Grażyna Tokarek, dyrektor placówki. - Mówię, że żaden czerstwy, bo dopiero co z piekarni przywieziony, a tu się okazuje, że w języku czeskim, to słowo oznacza "świeży" - dodaje.
Wiele śmiechu dostarczyła też "rozpustna kawa", czyli po naszemu "kawa rozpuszczalna". Mimo wszystko goście sami dużo rozumieli po polsku, dlatego żaden tłumacz nie był potrzebny. Czeszki były pod ogromnym wrażeniem stanu utechnicznienia rolnictwa w Polsce, m. in. automatyzacji doju krów w Szołdrach.
Przed wyjazdem spotkały się jeszcze z Tadeuszem Waczyńskim, starostą śremskim. Na spotkaniu obecna była również Wioleta Jastrząbek, naczelnik Wydziału Oświaty, Kultury, Sportu i Spraw Obywatelskich.
Na pytanie starosty, dlaczego chcą zostać hodowcami koni, dziewczyny odpowiedziały, że po prostu kochają zwierzęta. Ich szkoła jest jedyną placówką w Czechach, która szkoli przyszłych hodowców.
Jak postępować, aby chronić się przed bólami pleców
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
