Śrem: Gmina zapłaci za światła na obwodnicy

Montaż sygnalizacji świetlnej na skrzyżowaniu ulicy Szkolnej z obwodnicą miasta rekomenduje włodarz gminy. Swoją wolę poparcia pomysłu, którego realizacji domagali się od etapu budowy trasy w ciągu drogi 434 Poznań-Rawicz, wyraził w spotkania rady miejskiej (26.07). Do tematu wrócono po niedawnym drugim w ciągu czterech lat istnienia drogi śmiertelnym wypadku w tym miejscu.
Ulica Szkolna jest w tej chwili przebudowywana. Przy niej i obwodnicy znajdują się tereny przeznaczone pod inwestycje sportowo-rekreacyjne. Wokół (w Śremie i Kawczu - wiosce zlokalizowanej przy obwodnicy) rosną osiedla mieszkalne. Mieszkańcy i władze wiedzą więc i spodziewają się zwiększonego ruchu kołowego w tym miejscu.

Po pierwszej tragedii na wyjeździe z miasta i wioski ustawiono znaki „stop“. W planach był również fotoradar, ale ta kwestia przepadła po zmianie przepisów o ich montażu.

Po ostatnim śmiertelnym wypadku znowu spotkała się komisja bezpieczeństwa. Efekt jej obrad, to propozycja ustawienia kolejnych znaków w tym miejscu. Tym razem ograniczających prędkość.

Adam Lewandowski, zapowiedział jednak konsultacje z dyrektorem Wielkopolskiego Zarządu Dróg Wojewódzkich w sprawie możliwości zamontowania w tym miejscu sygnalizacji świetlnej. - Czekam na odpowiedź dyrektora WZDW o ewentualny partycypacji i ewentualnym terminie budowy tej sygnalizacji - powiedział wczoraj burmistrz.

Gmina Śrem miała by bowiem dołożyć ze swojej kasy pieniądze na powstanie instalacji, która sprawi, że zepsute na etapie projektowania skrzyżowanie stanie się bezpieczniejsze. O to apelowali mieszkańcy sąsiadującej z feralnym przejazdem wioski.

Ostatnia tragedia ożywiła wspomnienia. - Po pierwszym wypadku to była trauma - mówi Regina Szubert. W czasie kiedy powstawała obwodnica była sołtyską wsi. Wioska walczyła o przejście dla pieszych, bo projektanci zapomnieli, że po drugiej stronie obwodnicy jest wieś.

Bój toczył się o przejazd pod obwodnicą, bo myślący z wyobraźnią mieszkańcy wróżyli wypadki i brak możliwości podjechania pod stromy nasyp obwodnicy zimą. - Żadna satysfakcja, że wtedy miałem rację - podsumowuje Piotr Kaźmierczak, brat pani Reginy, który przejął po niej sołtysowanie. Kobieta siedzi w kuchni jego domu z zeszytem, w którym protokołowała spotkania ludzi z urzędnikami. Zaczęło się w 2003 roku. Przez dwa lata spotkań, zebrań wiejskich organizowanych w jej salonie udało się wywalczyć tunel dla pieszych. W gorącej atmosferze jednego z zebrań ludzie machali ręką i między sobą szeptali, że dla bezpieczeństwa „rurą“ i tak będą jeździć. Żeby im to uniemożliwić zapobiegliwi urzędnicy postawili słupki na obu końcach szlaku prowadzącego pod drogą. Słupki znikały, urzędnicy je przywracali.

- Samochodem by się przejechało, ale później się okazało, że kostka tam położona nie wytrzyma nacisku ciężaru samochodu - kwituje Piotr Kaźmierczak. Po pierwszej śmierci rada sołecka zmusiła urzędników do spotkania z władnymi wprowadzenia zmian na spartolonym zjeździe. Efektem było pojawienie się znaku „stop“ i obietnica ustawienia fotoradaru. na wysokości Kawcza. Zmieniły się przepisy i z pomysłu zostały nici. Dziś: - Przebudowanie skrzyżowania jest mało realne - zauważa sołtys Kaźmierczak. Chwali policjantów, którzy od maja (wtedy też przy Kawczu był wypadek) częściej zjawiają się w tym miejscu. Rozwiązanie widzi jedno: sygnalizacja świetlna. Propozycja padała już wcześniej, jednak zawsze było jakieś „ale“. Albo przepisy, albo koszty instalacji. - W Środzie na „katowickiej“ mogą być to tutaj też - podkreśla sołtys. Zwłaszcza, że niebawem zakończona zostanie budowa ulicy Szkolnej i ruch przez skrzyżowanie wzrośnie.
- Inne rozwiązania, to leczenie rany wodą utlenioną, kiedy potrzebny jest antybiotyk - podsumowuje sołtys.