Śremianin o wielu pasjach. Łączy bieganie, fotografię i podróże
Paweł Wawrzyniak to pasjonat biegania, fotografii i podróżowania. Mieszkaniec Śremu od lat skutecznie łączy swoje pasje. Jak wspomina wszystko zaczęło się od fotografii.
Jako wieloletniego dziennikarza zawsze mnie ciągnęło do fotografii. Szczególnie, że zajmowałem się dziennikarstwem sportowym
- powiedział śremianin, który od 2015 roku jest zapalonym biegaczem. Jak zaznacza w młodości trenował kolarstwo górskie. Później pojawiła się przysłowiowa “zajawka” na bieganie. Jak to wyglądało w przypadku podróży?
Wcześniej podróżowałem bardzo sporadycznie, głównie w wakacje. Kiedy zacząłem biegać można było zaobserwować trend tworzenia się turystyki biegowej. Przed pandemią mocno się to rozwijało. Na maratonach w Barcelonie czy Rzymie można było spotkać nawet 400-500 osób z Polski. Niestety pandemia to mocno przystopowała
- tłumaczy Paweł i dodaje, że teraz powoli ten trend się odradza. Decydujący jest tutaj czynnik ekonomiczny. Koszty takich wyjazdów jak chociażby loty czy noclegi wzrosły. Jak sam przyznaje trzeba dużo kombinować i sprawdzać możliwości nabycia tańszy biletów.
Zaczęło się od półmaratonu na Gran Canaria
Pierwszym, zagranicznym biegiem Pawła był start w półmaratonie Gran Canaria.
Był to bieg podczas ferii zimowych w 2017 roku. Od niego się wszystko zaczęło. Ogólnie przebiegłem 31 maratonów i 84 półmaratony w Polsce i w Europie. Większość startów na “królewskim dystansie” maratonu to biegi za granicą
- zdradził śremski biegacz.
Realia bardzo się zmieniły. Takie wyjazdy to przede wszystkim duże koszty. Pewnym rozwiązaniem na to jest organizowanie wyjazdów na tzw. “wspólne wybiegania”. Razem ze znajomymi mamy za sobą dwanaście edycji takich wyjazdów. Zawsze planujemy takie wyprawy na kilka dni. Początkowo w Polsce, a z czasem zaczęliśmy jeździć za granicę. Biegamy i jednocześnie zwiedzamy różne zakątki Europy. Przykładowo jadąc do Lizbony na cztery noce budżet zamyka się ze wszystkim (samolot, nocleg, wyżywienie) w kwocie 1500 złotych na osobę
- zaznaczył Paweł Wawrzyniak.
Śremski biegacz lubi obserwować biegi "od kuchni"
Nasz rozmówca jest osobą ciekawą świata. Lubi obserwować jakie rozwiązania z myślą o biegaczach stosują organizatorzy biegów z granicą. Paweł stara się wyciągać wnioski i przekazywać je dalej. Jaki bieg za granicą zrobił na nim największe wrażenie?
Największe wrażenie w Europie robi maraton w hiszpańskiej Walencji. Szacuje się, że biegaczy dopinguje aż 200 tysięcy kibiców. Warto podkreślić niezwykłą lokalizację mety. Biegacze finiszują na wodzie przy Centrum Kultury i Sztuki. Znajduje się tam taki sztuczny zbiornik wodny, a za nim platforma na którą wbiegają maratończycy. Jeśli chodzi o dystans półmaratonu to zdecydowanie wskazałbym bieg w Kopenhadze
- dodał śremski maratończyk, który podczas zagranicznych startów zwraca uwagę na wszystkie organizacyjne detale. Wśród nich są m.in. rozwiązania stosowane w punktach żywieniowych na trasie biegu czy w biurze zawodów.
Najbardziej pozytywny odbiór biegu jest wtedy, kiedy widać, że takie miasto żyje tym wydarzeniem. Przy trasie jest dużo punktów z kibicami, gdzie na przykład biegaczy zagrzewają grające orkiestry czy lokalni muzycy. W Polsce takim niedoścignionym wzorem jest Grodzisk Wielkopolski czy Białystok. Takie biegi najbardziej zapadają w pamięć
- zaznaczył Paweł, który podczas swoich europejskich wojaży szuka rozwiązań w zakresie infrastruktury, komunikacji miejskiej czy małej architektury. Jak powiedział podczas naszej rozmowy jest mnóstwo przykładów, które warto wdrażać, a część z nich jest już wdrożona w Śremie.
Odprawa na lotnisku, a dowód osobisty ... w luku bagażowym!
Podczas europejskich podróży zdarzały się różne sytuacje. Czasami zabawne, choć w pierwszej chwili nie zawsze jest wszystkim do śmiechu. Tak było podczas wspólnego wybiegania w słonecznej Italii, kiedy przyszedł czas wracać do domu.
W Rzymie oczekiwaliśmy na samolot do Polski. Zjedliśmy posiłek i czekaliśmy w kolejce do odprawy, żeby wsiąść na pokład samolotu. Dwa metry przed kontrolą jedna z koleżanek przypomniała sobie o tym, że dowód osobisty został w walizce, a walizka jest już w luku bagażowym. Udało nam się przekonać Włochów, że koleżanka jest z nami i w komplecie wsiedliśmy do samolotu. W Niemczech taka sytuacja by nie przeszła, a osoba musiałaby zostać na lotnisku. Wówczas nie było nam do śmiechu
- wspomina.
Po pandemii niektóre imprezy biegowe zniknęły z mapy Polski i Europy
Wśród biegów, w których Paweł Wawrzyniak nie miał jeszcze okazji wystartować są m.in. maraton w Gdańsku czy Katowicach. Jeszcze jeszcze kilka punktów, które nasz rozmówca chciałby zaliczyć. Jednak część imprez biegowych zniknęła z mapy po okresie pandemii.
Był bardzo fajny półmaraton w Kielcach, ale podobnie jak nasz półmaraton w Śremie nie odbywa się. Miałem też wykupiony i zaplanowany start w ukraińskiej Odessie. Jednak najpierw pandemia pokrzyżowała plany, a teraz wojna i nie wiadomo czy będzie dane się tam wybrać. Wbrew pozorom rynek biegowy na Ukrainie przed wojną działał bardzo prężnie. Niestety konflikt zbrojny przekreślił te plany
- tłumaczył nasz pasjonat biegania.
Biegacz ze Śremu o biegach za granicą i nie tylko
Każdy bieg ma swój niepowtarzalny klimat. Paweł Wawrzyniak zwraca uwagę, że w Polsce swój klimat ma półmaraton we Wrocławiu. Jednak cieniem na tej imprezie kładą się niedociągnięcia organizacyjne. W Europie wyróżniają się hiszpańskie biegi, a swój specyficzny klimat mają starty we Włoszech. Tam najczęściej wybiega się z miasta i trasa jest poprowadzona przez okoliczne miejscowości i finiszuje się w mieście. Wyjątkiem jest Rzym czy Mediolan, gdzie biegacze pokonują trasę wyznaczoną po mieście. Tutaj wychodzi też różnica w mentalności mieszkańców.
W Hiszpanii, kiedy odbywa się bieg kierowcy przyłączają się do kibicowania, trąbią klaksonami. Jest naprawdę fantastyczna atmosfera. W Polsce najczęściej można się spotkać z obelgami i wyzwiskami pod adresem biegaczy, że blokują miasto. To kwestia kultury i podejścia
- stwierdził.
Według śremianina bieganie ma sprawiać radość
Największym priorytetem dla Pawła jest to, żeby bieganie dawało mu radość.
Robienie kolejnych “życiówek” wymaga diety, restrykcji. Jak jesteśmy ludźmi pracującymi to ciężko wszystkiego przestrzegać. Nie zawsze jest czas na chociażby odpowiednią ilość snu. Bieganie ma dawać radość, a czy będzie to minuta czy dwie wolniej od mojego rekordu to mówi się trudno. Zawsze cieszę się tym, że udało się wyjechać, zobaczyć miasto. To pamiątka na całe życie
- powiedział biegacz ze Śremu.
Plany startowe Pawła Wawrzyniaka. Gdzie pobiegnie śremski biegacz?
W ilu państwach nasz bohater ukończył biegi maratońskie lub półmaratońskie? Jak sam przyznaje miał okazję pobiec w biegach na terenie prawie 17 państw. Jednak nigdy nie skupiał się nad tym aspektem. Paweł jest osobą, która stara się realizować swoje marzenia. Jakie ma kolejne plany startowe? Czy są jakieś wymarzone biegi w których chciałby wystartować?
W przyszłym roku to będzie maraton w Rotterdamie. Jeżeli zdrowie pozwoli to z grupą znajomych wyjedziemy na maraton do Koszyc na Słowacji. Będzie to setna edycja tej imprezy. To najstarszy maraton w Europie, który nie został przerwany nawet przez wybuch II wojny światowej. Będzie to unikatowa możliwość pobiec w setnej edycji. Szczyt szczytów to maratony m.in. w Berlinie, Londynie, Nowym Jorku czy Tokio. Nie mam jakiegoś ciśnienia, żeby koniecznie wybrać. To olbrzymie koszty, zapisy na zasadzie losowania, ciężko jest bardzo trafić w takim losowaniu
- podsumował Paweł Wawrzyniak.
Zobacz również na srem.naszemiasto.pl
Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?