Tekst zaczynał się wstępem: „Od pewnego czasu w sposób w miarę regularny korzystamy w naszej publicystyce z pomocy Muzeum Śremskiego. Z prawdziwą przyjemnością współpracuje się nam z panią Barbarą Jahns. Jednocześnie stwierdzamy, że jest ona wspaniałą pasjonatką wszystkiego co ma związek z historią i dotycz Ziemi Śremskiej. Pani Jahnsowa po prostu żyje swoją pracą. Na każdy temat ma wiele przykładów co, gdzie, kiedy? Sądzimy, że jej świąteczno - noworoczne wspominki, uprzyjemnią naszym Czytelnikom lekturę świątecznego wydania TŚ”.
Dom państwa Mierzejewskich
Przed wojną w budynku, w którym mieści się Muzeum Śremskie mieszkał (od 11 czerwca 1929 roku) adwokat i notariusz Tadeusz Mierzejewski z żoną i dziećmi: Barbarą, Bogną, Janem i Michałem. Budynek kupił od właścicielki Nochowa Pani Kinder. Kancelarię adwokacką prowadził na rynku (drugi budynek za pocztą).
W okresie Świąt Bożego Narodzenia dom państwa Mierzejewskich wypełniony był gośćmi. Zjeżdżały babki i ciotki. W saloniku (obecnie sala ze zbiorami etnograficznymi) stawiano choinkę. Ozdoby na choinkę wykonywały dzieci własnoręcznie. Nie wieszano bombek, gdyż pan Mierzejewski uważał, że jest to w zwyczaj niemiecki. Wieszano wydmuszki ozdobione kolorowymi papierkami. Łańcuchy wykonywano ze słomy. Na choince wieszano orzechy, pierniki, cukierki i małe jabłuszka zwane koralikami.
Wigilia odbywała się pokoju jadalnym. Ropoczynano wieczerzę od składania sobie życzeń i dzielenia się opłatkiem. Na stole stawiano zupę rybną lub migdałową. Podawano gotowanego karpia, kapustę z grzybami oraz łazankami. Do tego szary sos z migdałami, rodzynkami i czerwonym winem. Był również smażony szczupak. Na deser makiełki i kompot z suszonych owoców. Jadano również jarmuż z kaszą bo to zapowiadało pieniądze na cały rok.
- Ojciec (wspomina pani Bogna Mierzejewska - Uranowa) wchodził do saloniku i zapalał świeczki na choince po czym specjalnym dzwonkiem (używanym tylko raz w roku) przywoływał rodzinę i dzieci. Drzwi do saloniku otwierały się i wszystkich oczarowywał blak płonących świec i uroda choinki. Pod choinką wszyscy znajdowali prezenty. Prezenty były bardzo skromne. Po ich rozpakowaniu wszyscy przechodzili do pokoju radiowego gdzie stało pianino i ośmiokątny stół ze szklanym blatem. Śpiewano kolędy.
Podczas całych świąt w domu było bardzo wiele muzyki. Przychodzili do domu kolędnicy. W holu zbierała się cała rodzina, służba i guwernantka. Dzieci chowały się za plecami dorosłych. Najczęściej uciekały na schody i z bijącym sercem przyglądały się przedstawieniu.
Znikająca furtka
W pierwsze i drugie święto cała rodzina udawała się do kościoła. Zasiadano w prezbiterium w pierwszej ławce po prawej stronie obitej czerwonym suknem. W drugiej ławce siedzieli państwo Muślewscy i Malinowscy. Po prawej stronie w prezbiterium siedziała rodzina Laudowiczów z Nochowa.
W drugi dzień świąt podawano indyka z borówkami, zaś w drugim dniu na stół wnoszono zające w śmietanie z buraczkami.
Nie zapominano o biednych. Pan Tadeusz Mierzejewski - prezes Akcji Katolickiej na Śrem oraz inni obywatele śremscy z panem Malinowskim na czele (prezesem mężów katolickich na Śrem) - chodzili przed świętami do biednych rodzin, by wspomóc je finansowo.
Na Nowy Rok znikała furtka prowadząca do domu. Najczęściej znadowano ją daleko od domu w ogrodzie państwa Muślewskich. Wszyscy się bardzo cieszyli, że Nowy Rok mógł swobodnie wkroczyć do domu i przynieść szczęście. Był to powszechny zwyczaj żartobliwych „kradzieży” rzecz aby rok nowy był pomyślny.
Powszechny zwyczaj obsypywania dziatwy prezentami w czasie Świąt sięga korzeniami głęboko w przeszłość. Ponoć orzechy, piernik, jabłka, które do niedawna dzieci otrzymywały w wieczór wigilijny, początkowo przeznaczone były dla zmarłych. Wierzono, że w noc wigilijną ich dusze wracają do domów i starano się podjąć niecodziennych gości jak najgodniej, zostawiając na stole resztki wieczerzy i stosy smakołyków aż do rana. Od ponad dwóch wieków, rokrocznie w wieczór wigilijny Gwiazdor obdarza dzieci podarunkami przypominając im o posłuszeństwie jakie winni są rodzicom.
Zwyczaj obdarowywania dziatwy dotarł do nas w dwóch formach. „Według pierwszej - pisze Oskar Kolberg - rodzice na pamiątkę szczodrobliwości św. Mikołaja zwykli co rok na wigilię święta jego, dziatkom swoim śpiącym różne podarunki zawięzować i podrzucać, powiadając im, że to św. Mikołaj przyniósł, ale rozkazował, żeby rodziców słuchali”.
Według drugiej: „Święty w asyście cudacznie przystrojonych postaci odwiedzał domy i obdarowywał je łakociami lub ćwiczył rózgą”. Z czasem z surowego wychowawcy stał się dobrodusznym Świętym rzadko przynoszącym rózgi.
Śremskie tradycje bożonarodzeniowe i noworoczne
Sprawdzone patenty gwiazd na udane święta:
Źródło: Dzień Dobry TVN
Wielki Piątek u Ewangelików. Opowiada bp Marcin Hintz
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?