Święto rolników, czyli kto był ważny [ZDJĘCIA]

Z listu Czytelnika do autora artykułu zapowiadającego dożynki w Nochowie: „Pisze Pan że Dożynki takie ciekawe a nie ma żadnej atrakcji w postaci koncertu jakiejś gwiazdy - nawet mniejsze gminy zapraszają jakichś artystów, zespoły a w Nochowie smętnie po prostu. Czyli tak jak zawsze - smętnie i po „śremsku“.

Staroście nie przypadła do gustu propozycja zapraszania gwiazd.
- Dożynki to jest tradycja ludowa, także my tego nie zmienimy i będziemy je organizować tak, jak je organizujemy - deklarował śremski starosta.

Wielkich gwiazd na dożynkach rzeczywiście nie było, ale jeśli ktoś lubi tego rodzaju imprezy, to znalazł podczas tegorocznego powiatowo-gminnego święta plonów dla siebie coś ciekawego. Jedna tylko rzecz zwróciła uwagę mieszkańców, z którymi rozmawialiśmy.

- Dlaczego te wszystkie władze i „ważne osobistości“ siedzą sobie pod tym namiotem i jedzą frykasy, a dla nas zostały tylko te stoiska, gdzie za jedzenie trzeba zapłacić - zastanawiali się uczestnicy imprezy.

Niby to nic dziwnego, bo przecież od lat na wielu różnych imprezach pojawiają się „strefy VIP“, do których wstęp mają tylko wybrani. Ale czy powinno tak być?

Po występie dzieci i młodzieży z Katolickiego Centrum Edukacji i Kultury prowadzące imprezę panie zaprosiły „zaproszonych gości“ na poczęstunek. Jedzenie było serwowane pod wielkim namiotem znajdującym się w pobliżu szkoły. Ustawiła go tam jedna ze śremskich restauracji, która także zapewniała catering dla uczestników dożynkowej zabawy.

Koszt wynajęcia, montażu i demontażu w sumie siedmiu namiotów, które tego dnia wyrosły w Nochowie wynosił prawie 7,4 tys. zł. Pieniądze na ten cel pochodziły z budżetu gminy, podobnie jak kolejne prawie 9,5 tys. zł. Tyle kosztowało przygotowanie i wystrój namiotu plenerowego oraz „organizacja spotkania Burmistrza Śremu i Starosty Śremskiego z zaproszonymi gośćmi“.

Z zaproszenia ochoczo skorzystało wielu z nich. Przy wspólnym stole można było zauważyć najważniejszych samorządowców z gminy i powiatu. Także radnych opozycji ze śremskiej rady, którzy zawsze dziesięć razy oglądają każdą złotówkę, którą gmina chce wydać. Mieszkańcom, także rolnikom których przecież święto tego dnia obchodzono, pozostało sięganie do portfeli i płacenie za napoje oraz posiłki, których cena - jak to bywa na takich imprezach - jest przecież wyższa. Za darmo mogli dostać chyba jednie kawałek chleba, którym włodarze gminy i powiatu dzielili się z ludźmi w ramach dożynkowego obrzędu.

Wspólne biesiadowanie „panów“ i „chłopów“ było w przeszłości rzeczą normalną. Wszyscy siadali przy jednym stole, jedli to samo i bawili się razem. Możni wiedzieli, że dożynki to przede wszystkim święto rolników.

- Nie powinno być tak, że „wierchuszka“ bawi się na koszt podatnika i temu samemu podatnikowi pokazuje „figę z makiem“, bo jedzenie jest dla gości. Tak się nie robi - uważa mieszkaniec gminy, który brał udział w zabawie i pyta: „kto tego dnia był najważniejszy?“

Po tym, jak na łamach "Tygodnika Śremskiego" napisaliśmy o sprawie, odezwał się do nas starosta śremski Zenon Jahns. Przyznał rację tym, którzy byli niezadowoleni z osobnego namiotu i jedzenia dla VIP-ów. Zapowiedział też, że już podczas kolejnych dożynek współorganizowanych przez powiat nie będzie takich praktyk. - Dopilnuję tego - zapowiada. Jak wynika z jego słów, poczęstunek podczas tegorocznych dożynek był pomysłem władz Śremu.

Sam Zenon Jahns po objęciu stanowiska w 2014 r. zrezygnował z organizowania noworocznych spotkań starosty, podczas których serwowano wymyślne przysmaki.