W Śremie: Prokurator stawia zarzuty dyrektorowi szkoły

W lipcu na łamach „Tygodnika Śremskiego” informowaliśmy, że Prokuratura Rejonowa w Śremie „weszła” do jednej ze szkół i bada czy dochodziło w niej do nieprawidłowości. Po trzech miesiącach zajmowania się sprawą prokuratorzy faktycznie dopatrzyli się uchybień. Pojawiły się już nawet zarzuty.

Jak informowała nas w lipcu śremska prokuratura powodem zainteresowania się szkołą był anonimowy donos, który wpłynął do tej instytucji. Jak wyjaśniał wówczas prokurator Jarosław Żak nieprawidłowości dotyczyć miały m.in. przetargów przeprowadzanych przez szkołę oraz pobytu uczniów tej szkoły za granicą. Sprawą prokuratura zajęła się „z urzędu” pomimo faktu, że pod skierowanymi przeciwko szkole zarzutami nie znalazł się podpis autora.

Jak się okazuje w donosie skierowanym do prokuratorów najwyraźniej znalazło się „ziarno prawdy” i śledczy doszukali się pewnych uchybień.

- Nie chcemy na razie komentować tej sprawy. Wciąż jest w toku i badane są zebrane materiały. Mogę jednak potwierdzić, że zostały postawione przez nas zarzuty dyrektor szkoły - mówi Renata Mikołajczak, Prokurator Rejonowy w Śremie.

W rozmowie z „Tygodnikiem Śremskim” prokurator Mikołajczak wyjaśnia, że zarzuty wynikają z ustawy o ochronie danych osobowych oraz dotyczą niedopełnienia obowiązków służbowych.

- Jest jeszcze wiele kwestii do wyjaśnienia i dla dobra tej sprawy nie będę wchodzić w szczegóły - wyjaśnia pani prokurator.

Jak udało nam się ustalić. Dyrektor placówki jest już po przesłuchaniu a śledczy obecnie zajmują się m.in. weryfikowaniem wyjaśnień złożonych przez nią.

Poproszona o komentarz dyrektor szkoły wstrzymała się od wyjaśnień stwierdzając, że najlepiej będzie zaczekać do końca postępowania. Zaznaczyła jednak, że absolutnie nie przyznaje się do stawianych zarzutów.

- Przechodziliśmy wiele kontroli i nikt nie wskazał na żadne nieprawidłowości. Nie wiem skąd to doniesienie do prokuratury. Być może chodzi o to żeby szkole zaszkodzić - mówiła w lipcu pani dyrektor.

- Jesteśmy właśnie w momencie naboru uczniów do szkoły. Być może chodzi o o to, żeby do szkoły trafiło jak najmniej uczniów i zniszczyć wizerunek szkoły. Trudno cokolwiek powiedzieć. Jestem jednak przekonana, że żadnych nieprawidłowości nie ma i sprawa zostanie szybko wyjaśniona - przekonywała.

Trudno stwierdzić na tym etapie czy uchybienia stwierdzone przez śledczych są tak poważne, że sprawa zakończy się na sądowej wokandzie. Jak wyjaśnia prokurator Renata Mikołajczak sprawa może równie dobrze zakończyć się umorzeniem.

- Na tym etapie nie przeświadczamy jak zakończy się ta sprawa. Może zakończyć się aktem oskarżenia i trafić do sądu albo zostać umorzoną. Myślę, że coś więcej na ten temat będzie można powiedzieć pod koniec grudnia lub na początku stycznia - mówi pani prokurator i dodaje, że w związku z prowadzonym postępowaniem o sprawie powiadomione został nie tylko starostwo powiatowe jako organ prowadzący, ale również Kuratorium Oświaty w Poznaniu.

Jeśli faktycznie „donosiciel” postawił sobie za cel zniszczenie dobrego wizerunku szkoły oraz dyrektor tej placówki trzeba mu przyznać, że jest konsekwentny. Z naszych ustaleń wynika bowiem, że próbował zaszkodzić również na inne sposoby. Jak dotychczas jednak jak wynika z naszych informacji wcześniejsze donosy nie przyniosły założonych przez niego rozwiązań.

Sprawie z pewnością będziemy się dalej przyglądać i czekać na jej rozwiązanie.

Co Robert De Niro robił w Poznaniu?

Kliknij i zobacz całą rozmowę z Wojciechem Fibakiem