MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Karina Barcz z Grzybna: „nigdy nie rzucę tej pracy” [ZDJĘCIA]

ph
Karina Barcz z Grzybna: „nigdy nie rzucę tej pracy”
Karina Barcz z Grzybna: „nigdy nie rzucę tej pracy” fot. Piotr Hoffmann
W całym powiecie śremskim jest ponad dwadzieścia wiosek, gdzie nie ma sklepów. Nie wytrzymały one konkurencji ze strony wielkich marketów. Na trasie pani Kariny Barcz są m.in: Góra, Górka, Przylepki, Ludwikowo, Piotrowo, Ogieniowo, Sucharzewo. Nie jest regułą, że sklepy zamykane są tylko w małych wioskach. W tym roku zamknięto na przykład sklep w Wyrzece. Teraz w jego miejscu funkcjonuje mini - komis samochodowy.

Karina Barcz z wykształcenia jest księgową. Ale pracuje w handlu - już równe ćwierć wieku. W tym ostatnie siedem lat w handlu obwoźnym. Ta nowa odmiana sprzedaży rozwinęła się w ciągu ostatnich lat w rejonach wiejskich. Zwłaszcza w tych uboższych. Sklepy w małych wioskach skazane były na upadłość, jak tylko skończył się ustrój socjalistyczny i wraz z nim zniknęły Państwowe Gospodarstwa Rolne. Sklepy na wioskach przestały istnieć, ale ludzie przecież tam pozostali. Wioski, w których dominowały PGR-y, są w tej chwili z reguły siedliskiem starszych ludzi, którzy w większości mają ograniczone możliwości poruszania się.

- To głównie do nich przyjeżdżamy z towarem. Mamy podstawowe produkty żywnościowe w bardzo przystępnych cenach. Lepiej zarobić dwadzieścia groszy na czymś i sprzedać to stu osobom, niż złotówkę sprzedając dziesięciu - mówi pani Karina.

Obserwując pracę naszej rozmówczyni widać, że sprawia jej ona przyjemność. Ciszy ją też zadowolenie klientów, którzy mają wszystko co chcą przywiezione pod dom.

Pani Karina ma pięć córek, w wieku od 2 do 16 lat. Oznacza to, że jest ona sporą beneficjentką programu 500 plus.

- Cieszą mnie te pieniądze bardzo. Nie przejmuję się głupimi ludzkimi docinkami, które nieraz słyszę. Jakoś nikt się nie przejmował wcześniej rodzinami wielodzietnymi. I nie patrzył jak było nam ciężko. Jak pożyczałyśmy pieniądze w tych różnych lichwiarskich firmach - mówi.

-Dziwię się niektórym osobom, które chcą z tego mają dużo dzieci, że chcą rzucać pracę. Ja nigdy tego nie zrobię . Uwielbiam wprost swoją pracę, spełniam się w niej. Wspaniale mieć na co dzień kontakt z ludźmi - mówi Karina Barcz.

Pani Barcz nigdy nie interesowała się polityką. Nie chodziła na wybory, przyjmując, że co ma być to będzie. Teraz pewnie pójdzie by wyrazić wdzięczność za świetny rządowy program.

Mąż pani Kariny - Sebastian miał poważne problemu ze zdrowiem i jest obecnie na rencie. Opiekuje się więc córkami na co dzień, gdy ona jest w pracy. Nasza rozmówczyni docenia bardzo pomoc Ośrodka Pomocy Społecznej w Brodnicy, która w trudnych chwilach choroby męża zawsze była na czas.

Trudno było nie spytać skąd jej się wziął pomysł na dość „egzotyczne” imiona swoich córeczek. - Podobały mi się po prostu. Nie chciałam mieć tych wszystkich oklepanych Zosi, Krysi, Marysi - mówi śmiejąc się.

Teraz w wakacje w pracy towarzyszy mamie 12 - letnia Wanessa.

Czy wiedzieliście, że istnieją takie lęki?

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Najatrakcyjniejsze miejsca do pracy zdaniem Polaków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na srem.naszemiasto.pl Nasze Miasto