Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Gmina Książ Wielkopolski: Weronika Karalus - nasza wojowniczka z Zakrzewic. Co powiedziała o udziale w programie "Ninja Warrior Polska"?

Tomasz Barylski
Tomasz Barylski
W niedawno wyemitowanym odcinku programu telewizji Polsat “Ninja Warrior Polska” mogliśmy oglądać mieszkankę gminy Książ Wielkopolski, Weronikę Karalus. Jak mieszkanka Zakrzewic wspomina swój udział w programie?

Młodsza siostra namówiła Weronikę do startu w programie Ninja Warrior Polska

Pochodząca z Zakrzewic (gm. Książ Wlkp.), Weronika Karalus to instruktor pole dance i właściciel Old School Pole Dance Studio. Spotykamy się z nią w jej studiu w Zakrzewicach. Co sprawiło, że zdecydowała się na udział w telewizyjnym show?

Zawsze lubiłam oglądać ten program z siostrą, która jest dużo młodsza ode mnie. Jest bardzo nakręcona na ten program i sama zawsze chciała wziąć w nim udział. Jednak namawiała mnie i mówiła “Ty Wera idź, spróbuj swoich sił, jesteś silna to na pewno dasz radę”

- powiedziała uczestniczka programu.

Jak wspomina podczas pierwszych trzech edycji programu miała wymówkę w postaci studiów.

Mówiłam sobie, że teraz nie mam na to czasu. Studia, do tego praca i jeszcze udział w programie. To byłoby za dużo. Niedawno odeszły mi studia po tym jak skończyła inżynierkę. Trwał wtedy kolejny sezon "Ninja Warrior Polska". Zgłosiłam się w zeszłym roku przez Internet i szczerze mówiąc nie spodziewałam się odzewu. Głównym motorem tego wszystkiego była moja siostra, którą nazywam teraz moim menadżerem (śmiech)

- dodała Weronika Karalus.

Weronika Karalus - nasza wojowniczka z Zakrzewic w programie
Arch. prywatne Weroniki Karalus

Zaproszenie na casting do Piaseczna

Na wysłanie zgłoszenia nasza bohaterka zdecydowała się w kwietniu ubiegłego roku. Trzeba było w nim opisać swoją karierę sportową, osiągnięcia i czym zajmuje się na co dzień. Dodatkowo potrzebne były zdjęcia przedstawiające portret i sylwetkę w stroju sportowym. Jak zdradza Weronika po wysłaniu zgłoszenia zapomniała o nim. Aż nagle zadzwonił telefon.

Na początku czerwca dostałam telefon. Pani przedstawiła się, że jest z programu “Ninja Warrior Polska” i że zaprasza mnie na casting do Piaseczna pod Warszawą. Bardzo się zdziwiłam. Myślałam, że ktoś ze znajomych robi sobie ze mnie żarty. Pojechałam i ten casting był typowo sprawnościowy. Podciąganie na drążku, bieganie na sali, skoki na ścianę czy przechodzenie po "piłkach bosu" na równowagę i zeskakiwanie z drążka

- tłumaczy nasza rozmówczyni.

Studio pole dance w Zakrzewicach zafascynowało przedstawicieli producenta

Podobnie jak inni uczestnicy castingu Weronika miała rozmowę z przedstawicielami producenta. Jak wspomina ta rozmowa była dość zabawna.

Pani kazała się przedstawić i opowiedzieć o sobie. Jak Pani usłyszała, że jestem z Zakrzewic, jestem instruktorem i prowadzę studio pole dance w tak małej miejscowości była bardzo zdziwiona. “Ale jak to? Pani otworzyła to studio pole dance na wsi?”. Odpowiedziałam, że tak i nawet całkiem dobrze prosperuje. Wtedy ta pani zafascynowała się Zakrzewicami i zaczęła dopytywać. “Ale jaka to wieś? Taka, że panie chodzą w chustkach?”

- zdradziła uczestniczka programu.

Weronika przyznaje, że ją wtedy trochę zatkało. Nie wiedziała jakie było wyobrażenie przedstawicieli produkcji o jej miejscowości.

Powiedziałam, że wszyscy mają tutaj dostęp do cywilizacji i mieszkają tutaj normalni ludzie. Wiadomo, że są też panie chodzące w chustkach. We wsi znajdują się gospodarstwa rolne, ale jesteśmy do przodu z technologią. Pani dalej ciągnęła ten wątek. Pytała o to, co decyduje o tym, że to jest wieś? Mówiłam, że to podział administracyjny ktoś kiedyś tak podzielił. Nie wiedziała jak to przykleić i jak wyobrazić sobie tą wieś

- wspomina Weronika.

Padło też pytanie jakie osoby przychodzą na pole dance.

Padło pytanie czy te panie w chustkach też przychodzą. Akurat one nie (śmiech). Nie zdecydowały się jeszcze. Przedział wiekowy jest bardzo różny. Chodzą nawet osoby po pięćdziesiątce. Obecnie same kobiety. Jest także dużo dzieci w różnym wieku. Najmłodsze ma 5 lat. Jest dużo nastolatek, dużo pań mających dzieci, ale takie odchowane, że mogą je zostawić i przyjść sobie na rurkę

- dodała.

Weronika podłapała kilka znajomości z innymi uczestnikami castingu z którymi utrzymuje kontakt. Pod koniec czerwca odezwała się do niej jedna z koleżanek.

Napisała mi, że dostała się do czwartej edycji. Do mnie nie zadzwonili i przyznam, że byłam trochę zawiedziona. Ostatecznie zadzwonili wieczorem. Jak moja mama usłyszała mój pisk to myślała, że coś się stało

- opowiada nasza bohaterka.

Czas treningów przed udziałem w programie "Ninja Warrior Polska"

Po otrzymaniu informacji z programu Weronika stwierdziła, że trzeba coś z tym zrobić i przygotować się do udziału. Tym bardziej, że nie miała z tym nigdy do czynienia.

Dwa razy brałam udział w biegu z przeszkodami, ale to nie jest to samo. Znalazłam na Instagramie trenera z Poznania, który też był w programie. Był jego finalistą, nazywa się Tomasz Zaorski. Na początku prowadził te treningi na świeżym powietrzu na street workout. Poszłam na pierwszy trening to byłam załamana. Byłam kompletnie zielona. Jak wyszłam z pierwszego treningu to powiedziałam, że już więcej nie pójdę, że wypisuję się z tego wszystkiego. Nie jestem jednak osobą, która łatwo rezygnuje. Zacisnęłam zęby i poszłam na kolejny trening

- zdradziła Weronika Karalus.

Weronika Karalus - nasza wojowniczka z Zakrzewic w programie
Tomasz Barylski

W sumie Weronika miała cztery takie treningi w ciągu miesiąca. Nagranie odcinka z jej udziałem było przewidziane na koniec lipca. Jak wspomina po pierwszych dwóch treningach miała strasznie zdarte ręce.

Zupełnie inaczej pracują dłonie, kiedy buja się na drążku poziomym czy przechodzi z przeszkody na przeszkodę. Musiałam prowadzić treningi pole dance w rękawiczkach lateksowych, żeby przyklejały się do rurki. Tak bardzo miałam pozdzierane odcisk. Nawet kiedy chciałam trenować więcej niż raz w tygodniu to dłonie mi na to nie pozwalały. Po 3 i 4 treningu już dłonie się przyzwyczaiły i było dobrze. Obawiałam się, że będę startować z tymi dłońmi

- powiedziała nasza rozmówczyni.

Nasza wojowniczka z Zakrzewic pod wielkim wrażeniem

Weronika Karalus do Gliwic, gdzie nagrywano odcinek z jej udziałem przyjechała prosto z urlopu. Jak wspomina był to dla niej super dzień. Była pod wielkim wrażeniem hali, w której znajdował się tor z przeszkodami i całej otoczki wokół programu.

Przez cały dzień nie schodził mi uśmiech z twarzy. Mieliśmy zbiórkę około godziny 14. Po podpisaniu dokumentów był czas na obiad, a start był zaplanowany pod wieczór. Mieliśmy tzw. “babski odcinek”. Przeważnie jest 10 pań. W naszym odcinku było 14, czyli miałam dużo koleżanek. Były też osoby startujące w poprzednich edycjach. Bardzo fajni ludzie. Takie sportowe świry, pozytywne osoby. Nie było czegoś takiego, że ktoś był finalistą poprzedniej edycji i wywyższał się. Byli to tacy normalni, fajni, ludzie. Niektórzy mają ze mną kontakt cały czas za pośrednictwem mediów społecznościowych

- opowiedziała Weronika.

Weronika Karalus - nasza wojowniczka z Zakrzewic w programie
Arch. prywatne Weroniki Karalus

Wspomnienia z momentu startu na torze "Ninja Warrior Polska'

Najpierw z przeszkodami na torze “Ninja Warrior Polska” zmierzyły się kobiety, później mężczyźni. Jak zdradziła mieszkanka Zakrzewic w odcinku jest to pomieszane. Zarówno Weronika jak i pozostałe uczestniczki oglądały na bieżąco poczynania pozostałych na backstage. Jak Weronika wspomina sam moment startu?

Dziewczyna startująca przede mną musiała wejść dwa razy na podest. Z tego, co pamiętam to potknęła się i była konieczność zdublowania tego. Przyszła moja kolej. Ściągnęłam chustkę, którą założyłam w nawiązaniu do tej historii z castingu. Moi kibice też takie mieli. Zdjęłam ją i myślałam, że też będą kazali mi to powtórzyć. Tu nagle słyszę ten dźwięk, że zaraz będę musiała biec. Ruszyłam i w ogóle się nie stresowałam

- powiedziała nasza wojowniczka z Zakrzewic.

Dodała, że była zdziwiona, bo zawsze w takich momentach towarzyszył jej stres. Czy przy okazji występów czy startów na zawodach.

Byłam tak podekscytowana. Słyszałam moich kibiców, ale nie słyszałam prowadzących. Towarzyszyła mi rodzina i przyjaciele. Było też kilka moich kursantek, mój trener. Wszyscy głośno mnie dopingowali. Najgłośniej słyszałam mojego tatę (śmiech). Ma donośny głos. Byłam tak podekscytowana, że myślałam, że się popłaczę. Pokazałam w kierunku mojej siostry serduszko, ale niestety nie zostało to pokazane na nagraniu. To było słodkie. Ona mi też posłała takie serduszko

Weronika Karalus - nasza wojowniczka z Zakrzewic w programie
Tomasz Barylski

Trzy przeszkody na torze "Ninja Warrior Polska" pokonane

Uczestniczka programu do ostatniego momentu na torze nie mogła się zdecydować na wybór przeszkody z którą się zmierzy.

Po pokonaniu trzech przeszkód miałam do wyboru. Albo się idzie górą, czyli wybiera się ręce. Trzeba wtedy przeskoczyć z jednego koła na drugie. Na początku byłam zdecydowana że pójdę tam. Jednak startowałam chyba jako przedostatnia z dziewczyn. Zobaczyłam, że z tego spadają i dlatego wybrałam tą przeszkodę z utrzymaniem równowagi. Chociaż też przed startem trenowałam ten element tylko raz. Nie była to moja mocna strona. Niestety spadłam. chciałam pokonać tą przeszkodę jak najszybciej. Powinnam to zrobić trochę wolniej

- wspomina Weronika.

Jak dodała mimo wszystko była z siebie zadowolona. Obawiała się, że odpadnie na pierwszej przeszkodzie. Tym bardziej, że kibice, którzy byli z nią przyjechali na marne.

Występ Weroniki Karalus nie został pokazany w telewizji

Emisja odcinka w telewizji z udziałem Weroniki Karalus odbyła się w zeszły wtorek. Niestety jej próba na torze nie została wyemitowana.

Jak oglądałam we wtorek program i zobaczyłam, że mnie nie pokazali to było mi tak przykro. Zabrałam tam kibiców, dużo mojego czasu kręciło się wokół tego wszystkiego. Nie chcę powiedzieć, że poszło to wszystko na marne. Osoby, które chciały zobaczyły mój występ w aplikacji i na Facebooku, gdzie udostępniłam nagranie. Dużo osób czekało. Rodzice wysyłali mi zdjęcia dzieci w piżamkach czekających na występ Pani Weroniki w telewizji. Nie było nawet sekundy pokazanej. Byłam tak zła, tak rozżalona, że stwierdziłam "już więcej tam nie idę"

- powiedziała uczestniczka.

Mieszkanka Zakrzewic dodała, że jak ochłonęła to stwierdziła, że jeszcze pokaże na co ją stać.

Stwierdziłam, że spróbuję ponownie swoich sił. Ponownie będę musiała się zgłosić przez Internet. Planuje to zrobić po emisji finału, która odbyła się we wtorek 12 kwietnia. Może faktycznie uda mi się dostać i będę mogła pokazać co potrafię

- zaznacza.

Weronika Karalus chce wrócić na tor "Ninja Warrior Polska"

Nasza rozmówczyni dodała, że po udziale w programie zaniechała nieco trenowanie. Nie było już takiej motywacji po tym starcie i ciężko było jej się zebrać do wyjazdu na trening w Poznaniu. Tym bardziej zimą.

Teraz chodzę na siłownię. Bardziej zmotywuje się do treningów jak ponownie zgłoszę się do udziału w programie. Doba jest trochę za krótka. Treningi na rurce, prowadzenie zajęć, tutaj siłownia, jest co robić, siła jest, więc myślę, że nie będzie źle

- podsumowuje Weronika Karalus.

Nie pozostaje nic innego jak trzymać kciuki za naszą bohaterkę i jej ponowny udział w programie “Ninja Warrior Polska”.

Gmina Książ Wielkopolski: Weronika Karalus - nasza wojownicz...

od 7 lat
Wideo

META nie da ci zarobić bez pracy - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na srem.naszemiasto.pl Nasze Miasto