Śrem: drzwi otwarte w "Jedynce"

Konkurencja między śremskimi placówkami jest coraz większa. Szkoły zabiegają o uczniów jak mogą. We wtorek, 31.01., drzwi otwarte zorganizowała „jedynka”. Jeśli dzieci miałaby uczyć się w placówce adekwatnej do miejsca zameldowania, w SP 1 musiałoby powstać pięć oddziałów klas pierwszych.

- Na naszym rynku jest spora konkurencja, więc na pewno tylu nie utworzymy. Z tego powodu zrobiliśmy drzwi otwarte już teraz, a nie, jak w poprzednich latach, w maju. Z roku na rok liczba uczniów malała – tak było przynajmniej do ubiegłego roku. Rocznik 2005 nie jest niżowy, ale z racji, że przybywa szkół w Śremie, o ucznia trzeba zabiegać, bo każda nowa szkoła jest konkurencją. Z tego powodu chcę pokazać atuty naszej szkoły. Myślę, że to, co nas wyróżnia, to 55-letnie doświadczenie i tradycja, które idą w parze z podążaniem za nowoczesnością – mówi Małgorzata Pawelczyk, dyrektor SP 1.

Oprócz szkoły katolickiej „świeżynką” na rynku jest jedyna podstawówka w starej części miasta obok kościoła św. Ducha, która edukować będzie już od września. Najprawdopodobniej będzie też prowadzone nauczanie początkowe w „dwójce”. Rodzice wraz z pociechami wędrują od szkoły do szkoły lustrując każdą po kolei.
Pani Dorota razem z synem Wojtkiem zwiedza wszystkie placówki, w których są drzwi otwarte, bo chce się dobrze zorientować, co ma do zaoferowania każda z nich. Najistotniejsze jest dla niej wyposażenie, odległość od domu i opinie tych, którzy od dawna posyłają swoje dzieci do danej podstawówki.
- Kusi mnie szkoła katolicka, głównie ze względu na dużą ilość godzin języka obcego i bardzo dobre wyposażenie, jednak mimo, że jest bezpłatna, są w niej ukryte koszty. Tutaj z kolei ja sama chodziłam i mam dobre wspomnienia. Poza tym dodatkowe zajęcia są bezpłatne. Na razie się rozglądamy, nie podjęłam jeszcze ostatecznej decyzji – mówi.

Są i tacy, którzy wyboru już dokonali.
- Na pewno poślemy syna do "jedynki" - mówili Agnieszka i Zbigniew Duszczak. Chłopiec choruje na cukrzycę, widzą większą pomoc w szkole z klasami integracyjnymi dla dzieci, które borykają się z kłopotami ze zdrowiem. Poza tym jako mieszkańcy Psarskiego czują się bezpieczniej kiedy ich dzieci wsiadają w autobus i są pod opieką dowożone pod samą szkołę.
Ten sam argument podaje Ewa Kołacka, również z Psarskiego. Dla niej ważne jest to, że może przebierać w ofertach, zanim wybierze tę jedyną. Starsze dziecko nie chodzi do „jedynki”, samo wybrało placówkę, w której zdobywa wiedzę, jednak moja rozmówczyni nie jest w pełni zadowolona z wyboru potomka i tym razem sama postanowi o losie drugiego.
- Tamta szkoła nie zapewnia dojazdu i są w niej duże koszty związane z nauką. Tutaj oferta zajęć pozalekcyjnych jest szeroka i co najważniejsze, są one bezpłatne i dostępne dla wszystkich – powiedziała.
Na wyborze wielu śremian zaważy odległość, jaką maluch będzie pokonywał każdego dnia.
- Jeżeli dwójka ruszy, na pewno dzieci pójdą do dwójki - mówiła mama Marty i Bartosza Sikora. - W połowie lutego ma się rozstrzygnąć - tłumaczyła po spotkaniu, w którym uczestniczyła. Mimo to pokazała maluchom również SP 1. Rodzina mieszka na prawym brzegu Warty.
Oprócz podstawówki w murach „jedynki” od września będą funkcjonować także dwa oddziały przedszkolne – dla 5- i 6-latków. Do młodszej grupy na pewno rodzice zapiszą Jagodę.
- Lepiej, żeby dziecko mogło chodzić do przedszkola w szkole, w której potem będzie się uczyć. Oszczędzi mu to niepotrzebnego stresu, gdy pójdzie do pierwszej klasy – podkreśla pani Agnieszka.