Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Rodzina zastępcza

red
Rodzeństwo ze Śremu znalazło chwilowo nowy dom u Hanny Ginter w Kiełczynku
Rodzeństwo ze Śremu znalazło chwilowo nowy dom u Hanny Ginter w Kiełczynku
W ostatnim czasie na łamach Tygodnika wspominaliśmy o utworzeniu w powiecie śremskim instytucji pogotowia rodzinnego. Po dwóch miesiącach funkcjonowania do domu państwa Ginterów trafiły pierwsze dzieci W ...

W ostatnim czasie na łamach Tygodnika wspominaliśmy o utworzeniu w powiecie śremskim instytucji pogotowia rodzinnego. Po dwóch miesiącach funkcjonowania do domu państwa Ginterów trafiły pierwsze dzieci

W poniedziałek rano do domu państwa Ginterów, mieszkańców Kiełczynka, zadzwonił telefon z Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w Śremie. - Dziś około południa przywieziemy dwójkę dzieci - informował głos w słuchawce.

Nowe środowisko

Około godziny 12.30 w asyście Bożeny Majorczyk, przedstawicielki PCPR, komisarz Haliny Drzewieckiej z Komendy Powiatowej Policji w Śremie oraz prokuratora, do domu Hanny Ginter przywieziono jedenastoletnią dziewczynkę i jej rocznego braciszka. Są to pierwsze dzieci, które trafiły do pogotowia rodzinnego w Kiełczynku. - Sytuację tę chyba podświadomie przeczuwałam, gdyż z niedzieli na poniedziałek nie mogłam w nocy spać - mówi pani Hania. Jak sama przyznaje, nie tylko dzieci były przestraszone, ale i ona sama. W pierwszej chwili nie wiedziała jak się zachować. Chłopiec płakał, nie mógł się uspokoić. Nowy dom, nowe otoczenie sprawiały, że dzieci czuły się nieswojo.

Jednak już na drugi dzień rodzeństwo zaaklimatyzowało się w nowym środowisku. - Krzysiu od rana zaczął się uśmiechać, gaworzyć. Monika szybko znalazła kontakt z moimi córkami. Poznała nawet już ich koleżanki - opowiada moja rozmówczyni.

Nie można było ich rozdzielić

Zanim rodzeństwo trafiło do pogotowia, pierwszy nocleg poza domem spędziło
w noclegowni w Nochowie. Dzieci pochodzą ze Śremu. Ich dwie siostrzyczki trafiły do państwa Nyczaków pełniących funkcję pogotowia rodzinnego w Śremie. Krzyś z Moniką trafili natomiast do pani Ginter. Maluch jest tak emocjonalnie związany ze swoją najstarszą siostrą, że nie można było ich rozdzielić. Nie znaczy to, że nie utrzymują kontaktu z pozostałym rodzeństwem. Dzwonią do siebie bardzo często. Na drugi dzień, we wtorek, odwiedziła ich mama. - Monika powiedziała jej, że czuje się u nas dobrze. Choć pierwszą noc nie przespała, dziś przyzwyczaiła się do naszej rodziny. Wspomina już o swoich urodzinach, które będzie obchodzić 23 lutego - twierdzi pani Hania. Od następnego tygodnia będzie kontynuować naukę w Szkole Podstawowej w Książu Wlkp.

Jedenastolatka uwielbia zajmować się małym braciszkiem, który nie odstępuje jej na krok. Musi czuć jej bliskość. Maluch natomiast bardzo lubi się przytulać, być noszonym na rękach lub wożonym w wózku. - Jedynie, gdy przyjdzie pora kąpieli wpada w histerię - dodaje. Generalnie oboje potrzebują rodzinnego ciepła i czułości. Nie wiadomo jak długo pozostaną w Kiełczynku. Z pewnością do czasu, kiedy nie unormuje się ich sytuacja rodzinna

.* Imiona dzieci zostały zmienione

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Archeologiczna Wiosna Biskupin (Żnin)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na srem.naszemiasto.pl Nasze Miasto