Dopiero po 20 lat od upadku komunizmu uczestnicy Poznańskiego Czerwca '56, mogą liczyć na wsparcie. Obecnie wszyscy ci, którzy są w trudnej sytuacji materialnej w wyniku tamtych wydarzeń, otrzymają pomoc. Jednak niewielu doczekało spełnienia tych obietnic.
Tadeusz Różański do domu wrócił cały i zdrowy, ale wspomina, że mniej szczęścia miał inny jego kolega, który został postrzelony. Tym człowiekiem był Tadeusz Małecki, który mieszkał w Domu Pomocy Społecznej w Psarskiem. W tym roku mężczyznę uhonorowano orderem za zasługi dla województwa wielkopolskiego. Niestety jakiś czas po uroczystościach zmarł, a i tak trudno byłoby z nim porozmawiać, ponieważ od pocisku został ogłuszony, a i później miał coraz większe problemy ze zdrowiem.
- Jak go tutaj przyjęli, to już nawet nie mówił. Poproszono mnie abym nawiązał z nim kontakt pisemny. Niestety tylko parę razy nam się to udało - wspomina Tadeusz Różański, także mieszkaniec psarskiego DPS-u. W przeciwieństwie do Tadeusza Małeckiego, mężczyzna nie należy do stowarzyszenia kombatantów `56, co się ma niebawem zmienić. - Nigdy oto nie zabiegałem. Owszem, byłem uczestnikiem, ale nie chwyciłem za broń - mówi starszy pan. Miał jednak świadomość, że trzeba stawić opór, kiedy ludziom dzieje się krzywda, dlatego wyszedł z innymi na ulice Poznania.
- O tym, że ma coś być, załoga Cegielskiego wiedziała już wcześniej - mówi. - Ale nikt nie wiedział, kiedy i w jakiej formie to się będzie odbywało - dodaje.
Starszy pan opowiada, że poszli do pracy, ale już nikt nie kazał im się przebierać. O godz. 6.00 zawyły syreny o dużej mocy. - Gdy je włączono, miało się wrażenie, że cały Poznań drży. Wtedy też otwarły się bramy - tłumaczy mężczyzna. Zaczęli pojawiać się pracownicy z transparentami, ze sztandarami biało-czerwonymi, a w tle słyszało się okrzyki.
- Teraz ludzie żądają pracy. Wówczas pracy było aż nadto, gorzej z płacą i warunkami życiowymi - zaznacza Tadeusz Różański. - Poza tym, nasz zakład produkował detale już nie na Europę, ale na cały świat i bulwersowało nas to, że nosił imię Józefa Stalina. A przecież polityka powinna iść swoją drogą - dodaje. Pochód robotników udał się w kierunku miasta. Po drodze dołączały do nich mniejsze zakłady, a także ludzie z prywatnych domów. - Każdy miał te same bolączki - podkreśla uczestnik czerwcowych wydarzeń. - Szliśmy na plac Mickiewicza, bo tam zaraz był dom partii - wspomina. Manifestanci żądali, aby do Poznania przyjechał premier Józef Cyrenkiewicz.
- Odmówił, a potem w radiu usłyszałem jego słowa, które zapamiętam do końca życia, że kto podniesie rękę na władzę ludową, ta będzie mu obcięta - oburza się Tadeusz Różański.
Mężczyzna pamięta dobrze moment, w którym zaczęto strzelać. Opowiadając o tamtych czasach wciąż ma wszystko przed oczyma. Dlatego mówiąc o zastrzeleniu Romka Strzałkowskiego, 13-latka, nie potrafi ukryć łez.
- Widziałem, jak ludzie umaczali sztandary w jego krwi. Był akurat okres Targów Poznańskich, więc poszliśmy tam, żeby zagranica widziała, co się tutaj wydarzyło - opowiada przejęty.
CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?