Dwie minuty, które wstrząsnęły "Łańcuchami"! Kłos Zaniemyśl z trzecią wygraną z rzędu [zdjęcia]

Górnik Konin jeszcze do niedawna występował na boiskach III ligi rywalizując w derbach Wielkopolski chociażby z Sokołem Kleczew czy takimi zespołami jak m.in. Kotwica Kołobrzeg czy Elana Toruń. Ostatnie dwa sezony dla kibiców "Łańcuchów" to istna droga przez mękę. Ich zespół zanotował dwa spadki z rzędu. Najpierw do IV ligi, a obecnie do V ligi, gdzie na ten moment zajmuje trzecie miejsce od końca. Porównanie Górnika do angielskiego klubu Sunderland A.F.C. jest jak najbardziej zasadne. "Czarne Koty" w kampanii 2016/2017 zanotowały spadek z Premier League do Championship, a w kolejnym do League One.

Wróćmy do meczu w Zaniemyślu, w którym to gospodarze mogli zacząć od mocnego uderzenia. Jednak rzutu karnego nie wykorzystał Piotr Leporowski. Jego strzał obronił Bartosz Kordylewski. Utarta fraza o niewykorzystanych sytuacjach ponownie się sprawdziła. W dwudziestej szóstej minucie kapitalnie z około trzydziestu metrów uderzył Aleks Sieradzki wyprowadzając "Łańcuchy na prowadzenie". Młody zespół prowadzony przez Krzysztofa Gadomskiego nie poszedł za ciosem, co zemściło się na początku drugiej połowy.

Ledwo rozpoczęła się druga część meczu, a gospodarze rozmontowali defensywę gości. Po dośrodkowaniu w pole karne Szymon Grzelak zgrał piłkę głową do wbiegającego Piotra Leporowskiego. Zawodnik z kilku metrów wpakował piłkę do siatki. Przyjezdni albo nie zdążyli się otrząsnąć po tym golu, albo mentalnie pozostali jeszcze w szatni, bo po kilkudziesięciu sekundach przegrywali. Tym razem trafił Jakub Głowacki. Wynik ustalił Mateusz Pluciński, który pewnie wykorzystał rzut karny. Nie obyło się bez kontrowersji. Czerwoną kartkę zobaczył jeden z zawodników z Górnika. Na nic zdały się protesty jego kolegów z drużyny, którzy twierdzili, że arbiter ukarał nie właściwego gracza.

Trzy punkty zostały Zaniemyślu, a szkoleniowiec gospodarzy miał pełne powody do zadowolenia.

Druga połowa była o wiele lepsza w naszym wykonaniu. Wiedzieliśmy na co stać zespół Górnika i znaliśmy jego mocne i słabe strony. Sami sobie utrudniamy pracę. To kolejny mecz, kiedy nie wykorzystujemy rzutu karnego. Po dwóch minutach dostaliśmy gola, gdzie zawodnik rywali uderzył nie do obrony. Trochę siedliśmy po tej bramce, jednak w szatni powiedzieliśmy sobie parę mocnych słów. Zawodnicy uwierzyli w siebie i w to, że są lepsi. Dwa szybkie gole po przerwie pozwoliły nam poczuć się pewniej i wygrać trzeci mecz z rzędu

- powiedział Patryk Halaburda, trener Kłosa.

Na drugim biegunie w miniony weekend znalazła się Warta Śrem. Podopieczni Łukasza Kubzdyla przegrali 1:2 na wyjeździe z wiceliderem, Orłem Mroczeń. Jedyną bramkę w tym meczu dla warciarzy strzelił Dominik Woroch. Tym samym liczników meczów w lidze bez porażki w wykonaniu śremian zatrzymał się na pięciu meczach.

Avia - bez litości. Tak można podsumować wyjazd beniaminka, Zawiszy Dolsk do Kamionek na mecz z liderem okręgówki. Zespół prowadzony przez Macieja Fujaka przegrał 0:8, a pierwsze skrzypce w zespole gospodarzy grał Krzysztof Kołodziej. To wychowanek Lecha Poznań, który na swoim koncie ma debiut w Ekstraklasie w barwach "Kolejorza" i grę na poziomie II i III ligi.

Nie mieliśmy w meczu z liderem nic do powiedzenia. To najniższy wymiar kary. Spodziewałem się, że będzie ciężko, ale nie aż tak. Avia Kamionki ma zespół nie tylko na awans, ale też na czołówkę piątej ligi. Myślę, że jest poza zasięgiem wszystkim drużyn w naszej lidze. Mieliśmy dwie dobre okazje w tym meczu. Wszystkie w pierwszej połowie. Najpierw Tomek Mallicki przegrał pojedynek sam na sam z bramkarzem. Później ponownie Malicki do spółki z Hubertem Szyszką

- powiedział Maciej Fujak, trener Zawiszy.

Szkoleniowiec ekipy z Dolska z uznaniem wypowiadał się na temat gry wspominanego Krzysztofa Kołodzieja.

To, co grał to aż miło patrzeć. Taki zawodnik jeszcze spokojnie mógłby grać na poziomie trzeciej, a nawet drugiej ligi

- dodał nasz rozmówca.

Trzy mecze ligowe u siebie i aż 27 strzelonych bramek. KSGB Manieczki jest zabójczo skuteczny na własnym stadionie. Tym razem przekonali się o tym zawodnicy Gromu Czacz. Katem przyjezdnych okazał się Mateusz Michałowski, który potrzebował zaledwie trzynaście minut na ustrzelenie hat-tricka.

Wygraliśmy pewnie i jak najbardziej zasłużenie. Do przerwy prowadziliśmy 7:1 i w zasadzie było po meczu. Po przerwie dołożyliśmy dwa trafienia. Rywal nie był z "półki" przeciwników wymagających. Zwycięstwo cieszy, ale już o nim zapominamy i czekamy na kolejne spotkanie. Nie chcemy się już zatrzymać do końca rundy i taki jest cel. Musimy gonić czołówkę

- zdradził szkoleniowiec KSGB, Michał Mocek.

Redbox V liga grupa 2
Kłos Zaniemyśl - Górnik Konin 3:1 (0:1)
Bramki: Piotr Leporowski 46', Jakub Głowacki 48', Mateusz Pluciński 79' karny - Aleks Sieradzki 22'.

Redbox V liga grupa 3
Orzeł Mroczeń - Warta Śrem 2:1 (0:0)
Bramki: Rafał Janicki 52', Miłosz Jędrzejewski 81' - Dominik Woroch 76'

Redbox Klasa Okręgowa gr. 4
UKS Śrem - Lotnik 1997 Poznań 5:0 (1:0)
Bramki: Franciszek Kowalski 37', Adrian Dutkiewicz 60', Mikołaj Dorsz 65', 90', Szymon Kubiak 80'.

Pogoń Książ Wlkp. - LZS Cielcza 1:1 (0:1)
Bramki: Krzysztof Wieliński 86' - Łukasz Kogut 5'

Avia Kamionki - Zawisza Dolsk 8:0 (5:0)
Bramki: Adam Jęsiek 9', Krzysztof Kołodziej 15', 28', Mateusz Gajewski 19', Szymon Ślosarz 24', 60', Michał Staszak 47', Marek Pluciński 75.

Proton A Klasa gr. 7
KSGB Manieczki - Grom Czacz 9:1 (7:1)
Bramki: Mikołaj Berger 6', 19', 21', Mateusz Grabny 18', Mateusz Michałowski 30', 39', 43', Arkadiusz Lewandowicz 50', Kacper Poźniak 83' - Daniel Gbiorczyk 15'

Proton B Klasa gr. 9
Amicus Mórka - Korona II Wilkowice 1:2 (1:0)
Bramki: Błażej Górczyński 27' - Tobiasz Dziurdziewski 60', Damian Grochowczak 82'