Nagroda im. Ireny Sendlerowej „Za naprawianie świata” nie jest pierwszą nagrodą w dorobku Jakuba Tylmana, ale z pewnością jest tą nagrodą, która jest jedną z najcenniejszych. Nagroda ta od 15 lat trafia do rąk nauczycieli i nauczycielek, którzy stawiają w procesie nauczania na otwartość, dialog, tolerancję i zrozumienie oraz szacunek. Zapytaliśmy tegorocznego laureata tej nagrody, jak się czuje po jej odebraniu.
Cieszę się i jestem wzruszony, bo nominowanych było jeszcze dziewięć cudnych nauczycielek z całej Polski, które również robią rzeczy wyjątkowe. To dla mnie ogromne wyróżnienie i docenienie
- powiedział nam śremianin.
Takie nagrody to dla niego swoisty drogowskaz i potwierdzenie, że to, co robi, się sprawdza i warto to kontynuować.
Ta nagroda, to dowód na to, że warto iść często pod prąd i mimo wielu przeszkód robić te wszystkie projekty działania. Ważne, by otaczać się też cudnymi ludźmi, którzy wspierają i wierzą w każdy mój pomysł i projekt. Bez nich nie byłby mnie
- stwierdza Kuba i przyznaje, że odebranie tej nagrody, to były dla niego naprawdę ogromne emocje. Już wcześnie wspominał o wzruszeniu, spytaliśmy o nie.
Tak, bo to strasznie wzruszające stać na scenie i słuchać o tym, co robiłem i jak tym naprawiłem świat. To taki moment, kiedy człowiek się wzrusza, bo nigdy tak tego nie podsumowywałem
- przyznaje laureat nagrody im. Ireny Sendlerowej „Za naprawianie świata” i dodaje, że nigdy tego, co robi na co dzień, nie postrzegał jak „naprawianie świata”.
Zawsze kierowałem się tym, aby osobom, które tego potrzebują, by próbować przywrócić godność tym, którzy zostali z niej o darci. By tworzyć miejsca i rzeczy, które są blisko dzieci i młodzieży, które będą sprawić uśmiech na ich twarzy.
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?