Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Obwodnica Śremu: Nie ma bata na pirata

Adrian Domański
Od czasu, kiedy okazało się, że to feralny odcinek drogi, często zjawia się na nim patrol
Od czasu, kiedy okazało się, że to feralny odcinek drogi, często zjawia się na nim patrol FOT. Adrian Domański
Prokuratura Rejonowa we Wrześni dopiero w przyszłym miesiącu planuje zakończenie prowadzonego przez nią postępowania w sprawie śmiertelnego wypadku, do którego doszło w lipcu na obwodnicy miasta na skrzyżowaniu drogi wojewódzkiej 434 z lokalnym zjazdem do Śremu i wsi Kawcze.

Sprawą zajmują się śledczy zza miedzy, ponieważ kierowcą samochodu, w którym zginęła młoda kobieta był śremski policjant. Od tego czasu zdążył się w tym miejscu wydarzyć kolejny wypadek, w którym na, szczęście dla jego uczestników, skończyło się na połamanych kościach.

Zobacz także: Obwodnica Śremu: uciekał przed policją 168 kilometrów na godzinę

Mieszkańcy domagają się zmian w tym miejscu podkreślając, że najlepszym rozwiązaniem byłoby zainstalowanie na skrzyżowaniu świateł.
Jak podkreślają przedstawiciele lokalnych władz, rozmowy w tej sprawie trwają. Głośno w tej sprawie zabrał wypowiedział się dotychczas tylko Adam Lewandowski, burmistrz Śremu.

Deklarował wyłożenie z miejskiej kasy pieniędzy na dofinansowanie budowy odpowiedniej instalacji. Zadanie to należy do samorządu województwa. Sprawą niebezpiecznego skrzyżowania zainteresowali się czynnie śremscy policjanci.

Od wiosny, kiedy doszło tam do pierwszego w tym roku poważnego zdarzenia, drogówka regularnie kontroluje prędkość przejeżdżających tędy kierowców. Niestety niewielu z nich zdejmuje nogę z gazu. A okazuje się, że to nadmierna prędkość, brawura a przede wszystkim brak wyobraźni kierujących doprowadzają do wypadków w tym miejscu. Stąd pomysły, aby przed zjazdem do Kawcza stanęły znaki nakazujące zwolnienie pojazdu do 70 kilometrów na godzinę.

Trudno wyrokować, czy podobny zabieg odniesie skutek. Policjantom udało się za to udowodnić, że na tym odcinku obwodnicy można spotkać także miejscowych kierowców, którzy zapominają o bezpieczeństwie swoim i innych. Ostatni taki „występ” miał miejsce wieczorem 20 sierpnia. Policjant z drogówki namierzył wtedy radarem bmw, które pędziło w kierunku Poznania z prędkością 168 km/h.

– Na sygnał do zatrzymania, wyraźnie przyspieszył – relacjonowała zajście Ewa Kasińska, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Śremie.
Funkcjonariusz ruszył w pogoń za piratem. Ten z drogi 434 skręcił w kierunku Środy Wlkp., przed Zaniemyślem uciekł w lokalną drogę prowadzącą do wiosek Luciny i Kaleje. Tam porzucił pojazd i pieszo uciekł do lasu.

W otwartym aucie zostawił legitymację ubezpieczeniową. Na zdjęciu w dokumencie policjant rozpoznał mężczyznę, który uciekał przed nim. Na miejsce wezwał na pomoc kolegów, którzy przeszukali okolicę. Samochód, który zagrażał ruchowi innych pojazdów na drodze zabezpieczyła pomoc drogowa.

Jak się okazało 35-letni kierowca sam zgłosił się na komendę niecałe dwie godziny po próbie zatrzymania go na trasie. Przed policjantami tłumaczył, że nie zatrzymał się z obawy wyciągnięcia konsekwencji z powodu przekroczenia prędkości o około 80 kilometrów. 35-letni śremianin był trzeźwy. Odpowie za ucieczkę. Dostał mandat wysokości tysiąca złotych i 18 punktów karnych.

Źle wykonany odcinek obwodnicy

Od początku planów budowy obwodnicy jej przeprojektowania domagali się mieszkańcy wioski. Najpierw zapomniano o nich całkiem, później „po kosztach” wykonano przepust pod drogą tylko dla pieszych. Stromy podjazd i kiepska widoczność są w tym miejscu obwiniane za większość zdarzeń drogowych.

od 16 lat
Wideo

Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na srem.naszemiasto.pl Nasze Miasto