Zmarł Zenon Ratajczak - śremski działacz Solidarności i internowany w Stanie Wojennym
Zenon Ratajczak był pracownikiem Odlewni Żeliwa w Śremie i członkiem Komisji Zakładowej NSZZ "Solidarność". Po wyjściu z internowania nie pozwolono mu wrócić do pracy, zasłaniając się jego kiepskim stanem zdrowia. Śremianin próbował chwytać się różnej dorywczej pracy, ale jak po latach wspominał, "po kilku tygodniach zjawiał się SB-ek i groził ludziom, u których pracowałem".
Z okazji 25-lecia Sierpnia 80, powiat śremski wydał książeczkę, która w większej części składa się z wywiadów przeprowadzonych z byłymi działaczami Solidarności i przeciwnikami ustroju PRL. Wśród tych rozmów znaleźć można również tą, przeprowadzoną z Zenonem Ratajczakiem. Pytania zmarłemu niedawno działaczowi zadawał śremski historyk, Krzysztof Grzesiak. Warto w tym miejscu przytoczyć fragment wywiadu.
O stanie wojennym to ja [w dniu jego wprowadzenia - przypis red.] właściwie nie wiedziałem. Spałem i o godzinie drugiej w nocy przyszła milicja. Młodszy syn, który usłyszał pukanie, wyskoczył z łóżka i otworzył drzwi. Powiedział: "Tata, milicja". Stojący obok milicjanta SB-cy pchnęli drzwi i weszli do mieszkania. Jak już wychodziliśmy, to zobaczyłem, że również blok był obstawiony - widocznie bali się, że spróbuję uciekać? Ale jeszcze nic nie wiedziałem, bo oni kłamali. Ponieważ w pracy związkowej dużo jeździłem (Leszno, Wrocław, Gorzów) przywoziłem prasę, materiały związkowe i znałem wielu związkowców, no to mi powiedzieli, że gdzieś tu w okolicy był wypadek, mają ofiary śmiertelne i chodzi o to, żeby pomóc im zidentyfikować ofiary, bo to może są związkowcy. Zawieziono mnie na komendę milicji w Śremie, zamknięto w jednym z pokoi, gdzie był telewizor. Po pewnym czasie wszedł jeden z milicjantów, włączył telewizor i powiedział, żebym posłuchał. Akurat przemawiał gen. Jaruzelski - i tak o wszystkim się dowiedziałem - mówił wtedy Zenon Ratajczak.
Co się działo dalej?
Po kilku godzinach zabrali mnie, zakutego w kajdany, do samochodu osobowego (przyjechał po mnie SB-ek z Poznania). Z nami jechał też milicjant ze Śremu, którego znałem, a jeszcze bardziej znałem jego brata. Wtedy, gdy mnie zabierali, oburzyłem się i pytam ich: „Panie czy ja jakiś bandyta jestem, o co wy mnie oskarżacie?" Żadnego oskarżenia jeszcze nie miałem. Rodzina moja się szybko dowiedziała, bo ten milicjant ze Śremu, dał znać swojemu bratu, a on przekazał informację o moim aresztowaniu żonie. W Poznaniu, dokąd mnie przewieziono, byliśmy do rana - wspominał Zenon Ratajczak.
Następnie śremski działacz solidarności został przewieziony do więzienia w Gębarzewie. Zwolniono go po pięciu miesiącach.
Zenon Ratajczak zmarł w wieku 88 lat. Msza pogrzebowa zostanie odprawiona w kościele pod wezwaniem Najświętszego Serca Jezusa we wtorek 16 lutego o godzinie 13.00 Po Mszy Świętej odbędzie się pogrzeb na cmentarzu komunalnym.
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?