Minister Rolnictwa i Rozwoju Wsi w Śremie. Na spotkanie dotarło wiele osób z regionu
Spotkanie rozpoczęło się tradycyjnie od zwrócenia się przedstawiciela rządu do zebranych na sali. Minister Kowalczyk, rozpoczynając spotkanie, omawiał kolejne aspekty, którymi zajmuje się w swoim resorcie. Wśród tematów znalazły się między innymi ceny nawozów sztucznych, dopłaty dla rolników, a także informacje na temat waloryzacji emerytur rolniczych (KRUS).
Ważny jest jednak fakt, że spotkanie z ministrem Kowalczykiem było okazją nie tylko do wysłuchania informacji o podejmowanych działaniach w dziedzinie rolnictwa, które obecni na sali i tak śledzą na bieżąco, ale to, że była okazja również poruszenie bardziej lokalnych kwestii.
Pytania do ministra Kowalczyka od mieszkańców powiatu śremskiego i nie tylko
Istotne jest, że na wtorkowe spotkanie z wicepremierem i ministrem Henrykiem Kowalczykiem w Śremie dotarło wiele osób tak z powiatu śremskiego, jak i z okolic. Część z nich na spotkanie z przedstawicielem rządu przybyło z konkretnymi pytaniami lub sprawami do poruszenia.
Tematy wywoływane przez osoby biorące udział w spotkaniu z Ministrem Rolnictwa i Rozwoju Wsi dotyczyły wielu aspektów. Zarówno tych stricte rolniczych i około rolniczych dotykających mieszkańców naszego regionu lokalnie, jak i tych bardziej ogólnych dotyczących między innymi inflacji, wzrostu cen energii oraz dostępności węgla.
Mieszkańcy Mszczyczyna na spotkaniu z ministrem Kowalczykiem w Śremie
Wśród obecnych na sali podczas wtorkowego spotkania była między innymi sołtys Mszczyczyna, którego mieszkańcy mierzą się z planami inwestycyjnymi zakładającymi budowę fermy bydła na kolejne kilka, jak twierdzą niektórzy nawet na kilkanaście tysięcy sztuk. Pani sołtys przedstawiła głos mieszkańców, którzy stanowczo sprzeciwiają się planowanej inwestycji, która w ich odczuciu wykończy wieś oraz mieszkających tam ludzi.
Zwracamy się do pana ministra o zadbanie o dobro 300 mieszkańców. Jest nas mało. Prosimy jednak o stosowną interwencję i zadbanie o to, że mimo iż jesteśmy mali to, żebyśmy mieli również głos w tej sprawie. My tam już jesteśmy, a żaden z inwestorów nie mieszka w naszej miejscowości
- zakończyła swoje wystąpienie Sabina Hoffmann, sołtys Mszczyczyna.
Niestety minister Kowalczyk nie miał prostej rady na problem mszczyczynian i wskazał, że w tej kwestii najwięcej do powiedzenia ma samorząd oraz fakt pochylenie się nad raportem oceny oddziaływania na środowisko, który powinien być dokładnie przeanalizowany, a następnie wskazane powinny zostać niedorzeczności oraz ewentualne błędy.
Będąc ministrem Środowiska, zaproponowałem ustawę regulująca sytuowanie dużych ferm hodowlanych. Okazało się wówczas, że zaproponowana regulacja tej kwestii została mocno skrytykowana przez rolników. W efekcie protestów i krytyki zaproponowany projekt w tym temacie został wstrzymany
- przypomniał Henryk Kowalczyk i dodał, że projekt jest gotowy i leży, a teraz to on czeka na inicjatywę środowisk rolniczych.
Skoro wcześniej ją krytykowaliście ostro, to teraz jeśli uznajecie, że jest dobra, to czekam na pisma wnioskujące o tę ustawę
- dodał minister.
Przypominamy, że o sprawie nowej fermy bydła w Mszyczynie pisaliśmy już wcześniej. Mieszkańcy dwukrotnie spotkali się z dolskim samorządem w tej sprawie, próbując zablokować prace administracyjne nad inwestycją już na etapie wydawania decyzji środowiskowej. Ostatnia złożona przez mieszkańców Mszczyczyna petycja w tej sprawie została skierowana w ostatnim czasie przez radnych Komisji Petycji, Skarg i Wniosków do rozpatrzenia przez Burmistrz Dolska - Barbary Wierzbińskiej.
Szklarnie i hodowle pod folią zagrożone. Producenci żywności pod osłonami potrzebują wsparcia
Na sali znaleźli się również lokalni producenci pomidorów między innymi z Chrząstowa, których produkcja stanęła pod dużym znakiem zapytania ze względu na problemy z ogrzewaniem szklarni. Już teraz "pomidory leżą przy drodze". Jak zauważono na spotkaniu hodowcom pod osłonami czy w szklarniach żadne dopłaty się nie należą, a więc sami borykają się z rosnącymi cenami energii i węgla. Jak stwierdzili hodowcy, pozostanie ich chyba tylko szklarnie rozebrać, a mieszkańcom powiatu kupującym u nich pomidory obejść się smakiem lokalnego produktu.
Mówimy tu o wsparciu dla przedsiębiorstw po covidzie, wsparciu dla rolników. Bardzo dobrze, że to wsparcie jest. dla rolników do paliwa, do nawozów, do trzody chlewnej. Wiem, że to uratowało nie jedno gospodarstwo. Ale do czego zmierzam. Nie widzę tutaj żadnego wsparcia dla produkcji szklarniowej, produkcji ogrodniczej w szklarniach i tunelach foliowych. To jest produkcja bardzo kosztochłonna. Nawozy, opał, energia. Taki producent nie jest jednak rolnikiem. Rolnik dostaje pomoc do hektara, a tu jak? Tu bym apelował do pana ministra rozważyć ten dział produkcji. Jak nie dostaną wsparcia, to ta produkcja zacznie zanikać. I ten pomidor, który był produkowany jeszcze w tym roku, to na drugi rok go nie będzie przy tych kosztach, które obecnie są
- mówił jeden z byłych ogrodników szklarniowych, który w rodzinie nadal ma taką produkcję i postanowił zabrać głos w tej właśnie sprawie.
Jak stwierdził minister Kowalczyk w odpowiedzi na poruszony temat, jedną z form pomocy dla hodowli szklarniowych jest pomoc "w zakupie węgla po przyzwoitej cenie". To w ocenie wtorkowego gościa jest realną pomocą. Stawką, jaka ma obowiązywać przy zakupie opału, jest kwota 1100 złotych. Taka cena zadowoliłaby hodowców, jak jednak podkreślają, muszą mieć możliwość zakupienia opału po dobrej cenie i z zapasem, żeby móc wykonać zaplanowane prace i zapewnić sobie stabilność. Bez zapasu, to jest ryzyko, które jest dla nich nie do podjęcia.
Niestety musimy zapomnieć o tym, że zrobimy zapas miału na cały sezon. Niestety taka jest sytuacja. Muszą Państwo zaufać i zaryzykować, to, że teraz kupicie sto ton, za miesiąc kolejne sto i tak dalej. Niestety w momencie gdyby wszyscy chcieli się już zaopatrzyć na cały sezon, to niestety tego węgla tak powszechnie w tym momencie nie ma
- powiedział w odpowiedzi na słowa producentów szklarniowych minister Kowalczyk.
Trzeba również dodać, że minister Kowalczyk podczas spotkania z mieszkańcami powiatu śremskiego i okolic powiedział wprost, że jeśli chodzi o węgiel, to rząd popełnił błędy, bo jest zamieszanie z zaopatrzeniem się w ten surowiec.
Wysypisko w Pyszącej również tematem poruszonym na spotkaniu z Henrykiem Kowalczykiem
Wśród wielu pytań padło również jedno dotyczące nielegalnego wysypiska śmieci w Pyszącej, które, póki co nie doczekało się likwidacji, a śmieci nie zawsze wiadomego pochodzenia nadal zalegają w wyrobisku pocegielnianym. Przypominamy, że jest spory problem w gminie Śrem od lat i ogromna uciążliwość dla mieszkańców Pyszącej i okolicy, a w odczuciu wielu również realne zagrożenie, że śmieci składowane w wyrobisku przez lata ulegające rozkładowi dostaną się do ziemi i wód i będą stanowić realne zagrożenie dla zdrowia i życia ludzi.
Rozwiązanie tego problemu, który jak zauważył minister Henryk Kowalczyk, to w pierwszej kolejności pociągnięcie do odpowiedzialności właściciela śmieci.
Warunek likwidacji takich wysypisk jest taki, że najpierw trzeba poszukać ich właściciela, jeśli tego nie ma absolutnie, to jednak są one [odpady - przyp. red.] na czyjś gruntach. Jestem zwolennikiem tego, że jeśli ktoś miał te śmieci przywiezione i tak dalej, to może to sprzątnąć i pomóc w tym Fundusz Środowiska, natomiast musi być odpowiedzialność tych, którzy to przywozili
- powiedział wtorkowy gość i dodał, że w Funduszu Środowiska są pieniądze na to, wymaga to jednak współpracy gminy.
Na koniec dodamy, że po minach uczestników spotkania z wicepremierem i ministrem Henrykiem Kowalczykiem trudno stwierdzić, czy byli oni usatysfakcjonowani odpowiedziami i stanowiskami prezentowanymi przez gościa spotkania. W spotkaniu wzięło udział ponad sto osób.
Niedzielne uroczystości odpustowe ku czci św. Wojciecha w Gnieźnie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?