Sprawdziliśmy, czy słowa taksówkarza (imię i nazwisko znane redakcji) są prawdziwe. Razem z nim przejechałem trasę spod redakcji na śremski rynek. Według licznika taki kurs powinien kosztować pasażera 8 złotych. Jako poświadczenie odbytej jazdy pasażer otrzymuje paragon z taksomierza.
Po dotarciu na miejsce wsiadłem do innej taksówki i poprosiłem o kurs powrotny. Chociaż w tym aucie także był taksometr, to jednak kierowca go nie włączył.
– Mam licznik, ale i tak rzadko z niego korzystam – mówi taksówkarz. Licznik zamontował, bo musiał. Na pytanie skąd wie, ile musi policzyć za kurs, skoro licznik nie został włączony, odpowiedział, że po Śremie bierze od 7 do 10 zł.
– Dziś jest taki dzień, kiedy oficjalnie nie pracuję, więc nie nabijam na licznik – powiedział, kiedy podjeżdżaliśmy do celu podróży.
Ostatecznie kurs z rynku wyszedł taniej w porównaniu do tego, który nabito na taksomierzu. Jednak to jedna ze stron medalu. Raz wychodzi na korzyść klienta, innym razem nie.
O cały proceder zapytaliśmy Zakład Ubezpieczeń Społecznych oraz naczelnika Urzędu Skarbowego w Śremie. ZUS potwierdził, że kierowca pracując na zwolnieniu lekarskim łamie prawo.
Natomiast zaskoczeniem były słowa przedstawiciela Urzędu Skarbowego. Fiskus bowiem od dawna wie, że taksówkarze zarabiają w nieuczciwy sposób. – Były przypadki stwierdzające nieprawidłowości w ewidencjonowaniu kursów – mówi Witold Piasecki, naczelnik śremskiej skarbówki. – Są śremscy taksówkarze, wobec których notorycznie prowadzimy postępowanie – dodaje.
Kontrole skarbowe odbywają się co najmniej raz na kwartał, ale i tak proceder oszukiwania pasażerów i skarbu państwa kwitnie w nieskończoność. Na nieuczciwego taksówkarza fiskus może nałożyć mandat karny do 2634 zł lub też naliczyć 75 procentowy podatek obliczany z różnicy pomiędzy wydatkami a rzeczywistym dochodem osiągniętym przez kierowcę w ciągu roku.
Jednak mimo groźby takiej kary taksiarze dalej wolą ryzykować, bo im się to opłaca. – Powinienem wykonywać dobowe raporty z utargów, ale przecież nie muszę codziennie jeździć, no nie? W taksówce ciężko zarobić, więc jak raz na jakiś czas nie włączę licznika, to skarbówka mi mniej zabierze – mówi jeden z taksówkarzy.
– Czuję się oszukana, kiedy kierowca nie daje mi paragonu – mówi Marta ze Śremu. – Nie wiem wówczas, czy za przejazd zapłaciłam tyle, ile powinnam, czy kierowca zażądał sobie więcej – dopowiada.
Bydgoska policja pokazała filmy z wypadków z tramwajami i autobusami
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?