Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jadłodzielnia w Śremie na dobre przyjęła się wśród mieszkańców. Drzwi lodówek niemal się nie zamykają. Nie brakuje korzystających

Katarzyna Baksalary
Katarzyna Baksalary
Jadłodzielnia w Śremie przyjęła się wśród mieszkańców.
Jadłodzielnia w Śremie przyjęła się wśród mieszkańców. arch. red./Katarzyna Baksalary
Jadłodzielnia w Śremie działa już od ponad dwóch miesięcy i okazuje się, że stworzenie takiego miejsca to przysłowiowy strzał w dziesiątkę. Można było to zauważyć szczególnie w okresie okołowielkanocnym. Nie brakowało osób wkładających jedzenie przed i po świętach, a także tych, którzy z zawartości lodówek chętnie skorzystali.

Śremska jadłodzielnia przyjęła się wśród mieszkańców

Dwie oszklone szafy, które w lutym stanęły przy ul. Wyszyńskiego w Śremie dziś śmiało mogą nosić miano jadłodzielni, bo właśnie do tego służą, aby dzielić się nadmiarowym jedzeniem, które normalnie, wciąż jeszcze dobrej jakości, trafiłoby do śmietnika. W czasie okołowielkanocnycm pokazały jak idea jadłodzielni w Śremie była strzałem w przysłowiową dziesiątkę.

Na ten temat srem.naszemiasto.pl rozmawiało z Jakubem Tylmanem, inicjatorem śremskiej jadłodzielni i jej opiekunem:
(dalsza część materiału po nagraniu)

od 16 lat

Skoro mogę się podzielić jedzeniem, bo mam go za dużo, to dlaczego nie

Krótko po naszej rozmowie z Jakubem Tylmanem do tyle, co opróżnionych lodówek trafiły kolejne słoiki i pojemniki z jedzeniem. Była to m.in. świąteczna galaretka z mięsem, domowa sałatka czy pieczone mięso.

Ja to dziś lub jutro wyrzucę, a tak, to mogę się z kimś podzielić tym. Ta lodówka to dobry pomysł. Nie pierwszy raz coś przynoszę. Przed świętami też żona spakowała kilka rzeczy

- mówi pan Piotr i dodaje, że w czasie świąt kilka razy przechodził obok śremskiej jadłodzielni i widział, że jedzenia było całkiem sporo i tak szybko jak się ono pojawiało, to tak szybko znikało.

Przypominamy:

Skoro wkładane tu jedzenie szybko znika, to znaczy, że są osoby, które tego jedzenia potrzebują. W dzisiejszych czasach to jest bardzo różnie. Trudno czasem związać koniec z końcem i do pierwszego zabraknie w portfelu, a dzięki temu, że ktoś się podzieli jedzeniem, można wytrwać do emerytury czy wypłaty. Wie pani, w dzisiejszych czasach są ludzie, którzy niedojadają, żeby związać koniec z końcem, a na pomoc liczyć nie mogą, bo przecież na papierze na wszystko im powinno starczyć. Taka jadłodzielnia to dla nich po prostu gest wsparcia

- dodaje nasz rozmówca i ponownie zaznacza, że chciałby zostać anonimowy, bo nie po to przynosi jedzenie, żeby się tym chwalić.

Jak wyjaśnił w rozmowie z nami Jakub Tylman, w śremskiej jadłodzielni pojawia się nie tylko jedzenie z domowych spiżarni czy lodówek, ale również od firmy, które po zakończeniu dnia mają nadmiar wyprodukowanego jedzenia i korzystają z możliwości przekazania go dalej właśnie w taki sposób. Dzięki temu nie są zmuszeni wyrzucić na śmietnik pełnowartościowych posiłków.

Daj znać, co myślisz o śremskiej jadłodzielni

A jak sami oceniacie śremską jadłodzielnię? Waszym zdaniem, idea dzielenia się nadmiarowym jedzeniem sprawdza się? Mieliście okazję już coś włożyć do lodówek? Dajcie znać w komentarzach lub w wiadomości przesłanej przez nasz profil facebookowy albo mailowo na adres [email protected].

Zobacz też na srem.naszemiasto.pl:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na srem.naszemiasto.pl Nasze Miasto