Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Śremianin w Kraju Kwitnącej Wiśni. Bartosz Klimczuk podczas podróży poznawał kulturę i piękno Japonii - część 2 [film, zdjęcia]

Tomasz Barylski
Tomasz Barylski
Bartosz Klimczuk na własne oczy zobaczył jak pięknym i wyjątkowym krajem jest Japonia.
Bartosz Klimczuk na własne oczy zobaczył jak pięknym i wyjątkowym krajem jest Japonia. archiwum prywatne Bartosza Klimczuka
Śremski dziennikarz i podróżnik, Bartosz Klimczuk przez miesiąc miał okazję zobaczyć na własne oczy piękno Japonii. W drugiej części rozmowy bohater naszego tekstu podzielił się swoimi wrażeniami dotyczącymi miejsc, które odwiedził oraz smaków w Kraju Kwitnącej Wiśni.

Japońska Warszawa i japoński Kraków podczas wyprawy Śremianina

W pierwszej części naszej rozmowy Bartosz Klimczuk opowiedział nam o kulturze i zwyczajach w Japonii i o samych Japończykach. Podczas prawie miesięcznej wyprawy naszemu rozmówcy nie udało się zwiedzić wszystkich wysp. Jak przyznał najbardziej żałował tego, że nie udało mu się zobaczyć Okinawy.

Okinawa to takie japońskie tropiki i nie wiedziałem, że za niecałe 200-300 złotych można tam polecieć. Gdybym o tym wcześniej wiedział na pewno bym z tego skorzystał. Wczesna wiosna w Japonii, skupiłem się na głównej japońskiej wyspie, czyli Honsiu. Jeżeli pytasz mnie o główne punkty to nie byłem dosyć oryginalny. Z najistotniejszych miejsc, które zobaczyłem to Tokio i przede wszystkim Kioto. To dwa najważniejsze miejsca, do których zaglądają turyści odwiedzający Japonię

- powiedział nam Bartosz Klimczuk.

od 16 lat

Jest nawet takie polskie odniesienie do tych dwóch miast. Mówi się, że Tokio to jest taka japońska Warszawa, a Kioto to japoński taki Kraków. Dlaczego? Podczas II Wojny Światowej Tokio było zniszczone, więc tam nie zobaczy się dużo zabytków, co jest minusem. Miasto warto zobaczyć dla samego japońskiego klimatu. Jeżeli oczekuje się typowo charakterystycznej starówki japońskiej z typowo krętymi, wąskimi uliczkami i budynkami z drewna charakterystycznymi dachami to tam jest tego trochę. Po to się jedzie do Kioto, czyli japońskiego Krakowa, ponieważ II Wojna Światowa oszczędziła to miasto. Tam zdecydowanie czuć klimat starej Japonii

- dodał nasz rozmówca.

Hiroszima - miejsce naznaczone tragiczną historią

Gdzie jeszcze jest najwięcej turystów? Zdaniem podróżnika ze Śremu jest to w Hiroszima, gdzie w 1945 roku armia amerykańska zrzuciła bombę atomową.

Jest tam mnóstwo miejsc, które upamiętniają to wydarzenie, ale także, co działo się potem. Czyli cierpienie ludzi, choroby popromienne. Największe wrażenie robi to jak to miasto się odbudowało. Teraz praktycznie poznać, że na Hiroszimę spadła bomba atomowa, a miasto zostało odbudowane praktycznie od zera. Pozostawiono wyłącznie jeden budynek targów wybudowanych z tego, co pamiętam w latach trzydziestych dwudziestego wieku. Został on uszkodzony i zniszczony przez wybuch bomby atomowej, jednak te ruiny zostały jako ślad, jako pomnik tego, co może zrobić bomba atomowa

- tłumaczył Bartosz Kliczuk dodając, że jednym z nieoczywistych miejsc w Kraju Kwitnącej Wiśni jest tzw. Wyspa Królików, czyli Okunoshima.

Śremianin w Kraju Kwitnącej Wiśni. Bartosz Klimczuk podczas podróży poznawał kulturę i piękno Japonii - część 2 [film, zdjęcia]
Bartosz Klimczuk na własne oczy zobaczył jak pięknym i wyjątkowym krajem jest Japonia. archiwum prywatne Bartosza Klimczuka

Jest to wyspa, gdzie przed drugą wojną światową były przeprowadzone testy nad bronią biologiczno-chemiczną. To był tajny ośrodek, więc najprawdopodobniej te wszystkie śmiercionośne rzeczy były testowane na królikach. Po zakończeniu II Wojny Światowej ten ośrodek został zniszczony i opustoszał, a tym królikom udało się uciec. Teraz jest to atrakcja turystyczna. Tych królików jest mnóstwo, są oswojone i można je karmić, wcześniej kupić odpowiednią karmę i to jest jedna z tych mniej oczywistych atrakcji niezwiązanych z wielkimi miastami

- zaznaczył Bartosz Klimczuk.

Nie udało mi się wejść na symbol japoński, czyli górę Fuji. Wszystkie oficjalne szlaki były zamknięte. Nieoficjalnie można było tam pójść, ale to graniczy z cudem, żeby tam w jednym kawałku. Szczególnie dla takiej osoby jak ja, która nie ma doświadczenia w zdobywaniu takich szczytów. Zadowoliłem się podjechaniem do miejscowości, w której można było zobaczyć z każdej strony ten wulkan i zrobić zdjęcia

- zdradził.

Park Narodowy z pięknymi widokami i wyspa zamieszkiwana przez sympatyczne i psotne jelonki

Miejscem, które śremski podróżnik poleciłby każdemu, kto wybiera się do Japonii jest Park Narodowy Hakone, który słynie chociażby z gejzerów. Jest to piękne, urokliwe miejsce i to najczęściej odwiedzany park przez turystów. Kolejnym miejscem, które koniecznie trzeba zobaczyć to wyspa Tsukishima zamieszkiwana przez … udomowione jelonki

Jest piękna z punktu widzenia krajobrazu. Wspina się tam na szczyt, są piękne malownicze widoki na inne wyspy, są wspaniałe świątynie związane z szintoizmem. Dodam, że symbolem Japonii jest Brama Tori. To jest charakterystyczna brama związana ze wspomnianym szintoizmem, czyli główną religią japońską. To właśnie tam jest jedyna Brama Tori, która znajduje się we wodzie. Na Tsukishimie jest mnóstwo udomowionych jelonków. Takich, że można do nich podejść, pogłaskać je, nakarmić zakupioną wcześniej karmą. Poniekąd są trochę niebezpieczne nie dlatego, że atakują ludzi. Lubią wyciągnąć turystom z torby coś do jedzenia. Miałem taki przykład, że chwila mojej nieuwagi i jelonek wziął i zaczął jeść mapę. Nie chciałem się za bardzo szarpać z tym jelonkiem, żeby go nie skrzywdzić. Niestety resztę wyspy zwiedziłem bez mapy

- wspomina z uśmiechem na twarzy perypetie na wyspie Tsukishima.

Śremianin w Kraju Kwitnącej Wiśni. Bartosz Klimczuk podczas podróży poznawał kulturę i piękno Japonii - część 2 [film, zdjęcia]
Bartosz Klimczuk na własne oczy zobaczył jak pięknym i wyjątkowym krajem jest Japonia. archiwum prywatne Bartosza Klimczuka

Co zrobiło na mnie największe wrażenie? Trudno mi powiedzieć o jednym miejscu, ponieważ nawet w Stanach Zjednoczonych byłbym w stanie powiedzieć, że to Parki Narodowe. W przypadku Japonii powiedziałbym, że cały kraj. Dla mnie jako osoby, która z tą dalekowschodnią Azją nie miała wiele wspólnego wszystko było całkowicie inne, całkowicie nowe, ludzie też mieli swoje zwyczaje. To jest kultura całkowicie inna od naszej mimo, że tam też ta globalizacja doszła. Są takie dziwne rzeczy, których Europejczycy mogą nie rozumieć. Miałem okazję spać w tradycyjnym, japońskim noclegu, gdzie w ogóle nie ma krzeseł. Są tam takie małe stoliki, a śpi się na matach, a drzwi to po prostu takie zasuwy. To wszystko jest całkowicie inne i trzeba to poczuć na własnej skórze. W państwie, gdzie wszystko było dla mnie interesujące i ciekawe trudno wskazać jedną rzecz, która była super

- zdradził.

Zaśmiecone wybrzeże i wszechobecny plastik, czyli negatywne oblicze Kraju Kwitnącej Wiśni

Co najbardziej rozczarowało śremianina podczas miesięcznych wojaży po Japonii?

Jedna rzecz zawiodła mnie totalnie. Miałem okazję zobaczyć chociażby w miejscowości Atami piękne wybrzeże od strony Oceanu Spokojnego. Z własnego doświadczenia wiem, że wybrzeże od strony morza jest bardziej interesujące niż wybrzeże od strony oceanu. Stwierdziłem, że koniecznie chcę zobaczyć to wybrzeże od strony Morza Japońskiego, czyli od strony północnej. Dotarcie tam nie było proste i zajęło cały dzień. Wyobraź sobie moje totalne rozczarowanie, kiedy tam przyjechałem. Moim oczom ukazała się plaża tak całkowicie zaśmiecona. Nie mam na myśli śmieci, które ktoś wyrzuca. To były śmieci wyrzucone przez morskie fale. Nie zaskoczyło mnie to, że morze wyrzuca tyle śmieci. Tylko to, że japończycy nic z tym nie robili. Formalnie piękna, piaszczysta plaża, a efekt jest zniszczony przez tak na prawdę tony różnorakich śmieci

- powiedział.

Śremianin w Kraju Kwitnącej Wiśni. Bartosz Klimczuk podczas podróży poznawał kulturę i piękno Japonii - część 2 [film, zdjęcia]
Bartosz Klimczuk na własne oczy zobaczył jak pięknym i wyjątkowym krajem jest Japonia. archiwum prywatne Bartosza Klimczuka

Najzabawniejsze jest to, że byłem na plaży, która była w TOP 10 najładniejszych plaż Japonii, a była naprawdę obrzydliwa. Takie widoki kojarzyły mi się z Ameryką Południową i plażami, które nie są sprzątane. To też taki stereotyp, że skoro Japonia jest krajem pierwszego świata to na pewno ludzie troszczą się tam o środowisko czy najbliższe otoczenie. To był przykład, że niekoniecznie. Podobnie jak wszechobecny plastik, który również mnie zaskoczył. Ilość pakowania różnych rzeczy w plastik jest monstrualna. Tam tego nie ma tak jak u nas, żeby tego plastiku używać jak najmniej. Cokolwiek kupujesz w sklepie dostajesz plastikową torebkę, wszystko jest pakowane w plastikowe woreczki. Powiem tak - pierwszy świat pierwszemu światowi nierówny

- spuentował wizytę na wspomnianej plaży.

Smaki Japonii to nie tylko sushi i ramen

Japonia kojarzy się nam z dwoma daniami, a są klasyczne sushi i ramen. Podobne skojarzenia miał Bartosz Klimczuk przed wyjazdem do Japonii, który przyznał, że z tymi pozycjami kojarzy mu się japońska kuchnia. Okazało się, że Kraj Kwitnącej Wiśni ma do zaoferowania zdecydowanie więcej kulinarnych smaków.

Zdecydowanie w większości jadłem kuchnię lokalną. Raz tylko byłem tylko nią przejedzony i zdecydowałem się na kuchnię indyjską. Testowałem tyle różnych rzeczy, których my nie jesteśmy w stanie z Japonią skojarzyć. Nie jest to znane w Polsce. Chyba, że pójdziemy do typowo japońskiej knajpy. Ani razu nie miałem okazji spróbować typowo japońskiego sushi. Miałem okazję zjeść typowo japońskie śniadanie. Chciałbym wymienić nazwy tego, co tam dostałem, jednak ciężko to powiedzieć. Dostałem tacę na której jest mnóstwo miseczek w których jest niewiadomo co. Jakieś kiszone warzywa, jakaś śmietana w formie stałej, sam nie wiem, co to było. Tutaj jakiś deser, który nie jest ani słodki, ani słony. Dostaje się do tego dziwności, a najnormalniejszym elementem tego zestawu jest ryż, który dostaje się na śniadanie, na obiad i na kolację. Tam się je ryż przy każdej, możliwej okazji. U nas niekoniecznie, bo mało kto w Polsce je ryż na śniadanie. Propos tego, że japończycy czują wyższość. Kiedy zamówiłem sobie pierwszy raz typowo japońskie śniadanie to tylko i wyłącznie dla mnie, w cudzysłowie “głupiego, białego turysty” dostałem instrukcję w języku angielskim, co jeść, jak i z czym. To było takie specyficzne

- zdradził.

Śremianin w Kraju Kwitnącej Wiśni. Bartosz Klimczuk podczas podróży poznawał kulturę i piękno Japonii - część 2 [film, zdjęcia]
Bartosz Klimczuk na własne oczy zobaczył jak pięknym i wyjątkowym krajem jest Japonia. archiwum prywatne Bartosza Klimczuka

Japończycy uwielbiają jeść warzywa i mięso w tempurze, czyli tej typowej japońskiej panierce. Ona nie jest tak tłusta jak ta panierka znana w Polsce i Europie. Jest to też kaloryczne i oni w tej tempurze potrafią zjeść wszystko. Każde warzywo i praktycznie każde mięso. Miałem okazję zjeść ich typowy kotlet i oni też tak to nazywają w dosłownym tłumaczeniu na język polski. Dużo drobiu, był bardzo smaczny i podany oczywiście z ryżem i warzywami w tempurze. Spróbowałem także wspomniany ramen. W Japonii w zależności od regionu, który się odwiedziło to ten ramen smakował inaczej. W “japońskich Alpach” ramen słynie z tego, że jest bardzo wołowy. Dostaje się tą wołowinę, która jest intensywna i mocna w smaku. W innych rejonach np. na południu tej wołowni w ogóle się nie dostaje. W zależności od miejsca pojawiają się różne składniki np. jajko w tempurze czy bambus. Są dodatki, które zmieniają ten smak i jest to charakterystyczne dla danego regionu

- tłumaczy podróżnik ze Śremu, który dodał, że jedzenie pałeczkami w Japonii to standard, który obowiązuje również zagranicznych turystów.

Nie było taryfy ulgowej. Gdziekolwiek nie zamawiałem jedzenia pałeczki były obowiązkowe. Przeszedłem przyspieszony kurs jedzenia pałeczkami. W jednym tylko miejscu zapytali czy nie potrzebujemy widelca. Tak zawsze dostaje pałeczki, ewentualnie przy zamówieniu zupy dostaje się charakterystyczną, wielką łychę i trzeba sobie radzić. Najpierw pałeczkami trzeba zjeść zawartość. Chociażby mój ulubiony makaron, czyli udon. Jest charakterystyczny, gruby makaron, a ramen to najprościej mówiąc to taki japoński rosół. Mogę potwierdzić stereotyp, że japończycy bardzo siorbią przy jedzeniu, bardzo głośno zachowują się jedząc posiłki. U nas jest to oznaką braku kultury, a tam jest to całkowitą normą. Szczerze przyznam, że nie wyobrażam sobie jeść tego makaronu tymi pałeczkami i nie siorbiąc. Można próbować, ale tak się po prostu nie da. Miałem okazję spróbować również dango, czyli taki miejscowy słodycz. Są to kuleczki z mąki ryżowej podawane ze słodkim sosem sojowym i przyznam, że nie pasowało mi to połączenie smaków

- wspomina śremianin.

Śremianin w Kraju Kwitnącej Wiśni. Bartosz Klimczuk podczas podróży poznawał kulturę i piękno Japonii - część 2 [film, zdjęcia]
Bartosz Klimczuk na własne oczy zobaczył jak pięknym i wyjątkowym krajem jest Japonia. archiwum prywatne Bartosza Klimczuka

Śremski podróżnik podsumowuje swoją wyprawę do Kraju Kwitnącej Wiśni

Jak nasz rozmówca podsumowuje swoją wyprawę do Kraju Kwitnącej Wiśni? Bartosz Klimczuk uważa, że turystycznie czuje się spełniony. Jednak jak już wspominał w naszej rozmowie jeżeliby miał możliwość to koniecznie odwiedziłby Okinawę oraz Hokkaido.

Tak jak, powiedziałem na początku. Japonia jest pierwszym i jedynym krajem, w którym odnalazłbym się, w którym życie mi bardzo pasuje. Wiadomo, największe koszty to bilety lotnicze i noclegi, ale samo jedzenie czy takie normalne funkcjonowanie, atrakcje turystyczne były tańsze niż w Polsce. Jedzenie było dużo tańsze niż w naszym kraju. Byłem przygotowany na coś zupełnie innego, że jak jadę do takiego państwa to spotkam się z drożyzną. Tam tego zdecydowanie nie było

- zdradził.

Nie odstraszają mnie trzęsienia ziemi. Przez prawie miesiąc pobytu tam nie spotkałem się z tym, a jak wiemy Japonia słynie z trzęsień ziemi i tsunami. Okazało się, że jednak były trzęsienia ziemi, co zarejestrowały specjalne aplikacje używane przez japończyków. Były bardzo niewielkie, a największe było pod koniec marca, czyli w momencie wylotu do Polski i spowodowałoby tyle, że szklanka mogłaby spaść ze stołu. Japonię polecam zdecydowanie każdemu, kto się nie boi tłumów, kto nie ma problemu z tym, że zderzy się z zupełnie inną kulturą i nie ma problemu z dostosowywaniem się do zasad tam obowiązujących

- podsumował Bartosz Klimczuk.

Bartosz Klimczuk na własne oczy zobaczył jak pięknym i wyjątkowym krajem jest Japonia.

Śremianin w Kraju Kwitnącej Wiśni. Bartosz Klimczuk podczas ...

Zobacz również na srem.naszemiasto.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wideo
Wróć na srem.naszemiasto.pl Nasze Miasto