Koncerty w Śremie - "Mała Łazienkowa" Roberta Kasprzyckiego w Muzeum Śremskim. Zapytaliśmy o najnowszą płytę artysty, sprawdźcie, co powiedział
Płyta „Mała Łazienkowa” to nie pierwsza i z pewnością nie ostatnia w Pana dorobku. Czy można ją nazwać sentymentalną podróżą w lata dzieciństwa? Zdjęcie okładkowe pochodzi z Pańskiego albumu rodzinnego?
Tak, to już tym piąty album moich autorskich piosenek, tym razem niemal w całości poświęcony dzieciństwu. A zdjęcie zostało zrobione wiosną 1970 przez mojego Tatę. Widać na nim bobasa leżącego na wale przeciwpowodziowym, dom, w którym spędziłem dzieciństwo i mojego dziadka, Stanisława, który w kamizelce i białej koszuli stoi na progu.
Przypominamy:
Czy osoba słuchająca płyty znajdzie odniesienia do Śremu?
Wszystko zależy od tego jak głęboko potrafi czytać, kojarzyć i co chce znaleźć. Tak naprawdę jedyną konkretną postacią znaną Śremianom z imienia i nazwiska będzie Pan Marian Zieliński – muzyk, kompozytor, człowiek-legenda. Natomiast Śrem jest tłem tej opowieści jako miasto - rzeka, most, dom, karuzele na Starym Rynku…
Tytuł płyty – dla osób niebędących mieszkańcami Śremu jest chyba abstrakcyjny. Jak został odebrany do tej pory? Pytano, czym jest Mała Łazienkowa?
Tak, pytano. Co do samej Małej Łazienkowej myślę, że i nie wszyscy mieszkańcy Śremu kojarzą tę lokalizację. W dodatku jest to chyba jedyna ulica Mała Łazienkowa w Polsce, stąd po wpisaniu jej w wyszukiwarce internetowej ma się bezpośredni wgląd w śremskie zakamarki. A sam odbiór jest bardzo pozytywny. Mała Łazienkowa brzmi słodko, przytulnie, intymnie. I właśnie zagadkowo.
Jak się w ogóle pojawił pomysł na tę płytę? Te piosenki powstawały przez dłuższy czas i czekały na dobry moment, czy odwrotnie? Co było inspiracją oprócz Małej Łazienkowej do stworzenia tej płyty?
Początkowo chciałem nagrać album noszący tytuł „Z tej ulicy”, w którym wątek śremski byłby jednym z bardziej istotnych. Niestety, w czasie pandemii trudno cokolwiek zaplanować z wyprzedzeniem na kilka miesięcy, skoordynować działania zespołowe i solowe kwarantanny, więc chcąc zostawić ślad pomysłu, zdecydowałem się nagrać płytę w całości poświęconą mojemu rodzinnemu miastu, łącząc nowe piosenki z utworami starszymi, które wyrosły ze Śremu, mówią o nim jako źródle. I nagrałem je w wersji solowej, tylko z gitarą. Dodajmy ze wsparciem śremskiego mecenatu.
Przypominamy:
„Umiera stare miasto, gdy świat biegnie w pośpiechu” – to odniesienie do Śremu? Do małych miast i umierających starówek?
„Mała Łazienkowa” to tytuł jednego z moich wierszy, powstałego w końcówce XX wieku. Kiedy przyjeżdżałem tutaj z Krakowa, gdzie mieszkam, miałem w pamięci stare, lecz żywe miasto. A lata 90 były czasami gwałtownych przemian - „moja” część Śremu wyludniła się, poszarzała, postarzała, życie przeniosło się za Wartę. Dziś wygląda to oczywiście inaczej, miasto złapało oddech. Ale jak Pani zauważyła, starówki w Polsce w dużym stopniu zostały przejęte przez instytucje finansowe, dyskonty, hostele. I dotyczy to zarówno Śremu jak i Krakowa…
Koncert w Śremie, kolejny raz w mieście, z którego Pan pochodzi. Jak gra się Panu w Śremie, czy fakt, że jest Pan z tym miejscem związany jakoś szczególnie wpływa na nastawienie do koncertu?
Gra mi się tu świetnie, tym bardziej, że to zawsze okazja do spotkania z rodziną, dumnie zasiadającą na widowni, na ogół z miną „nasz ci on”. A że wspomnienia związane ze Śremem mam wyłącznie dobre, staram się wypaść przed krajanami jak najlepiej, tym bardziej, że moje koncerty to raczej jasne zdarzenia muzyczne łączące lirykę i kabaret a nie sentymentalne smęcenie. Zresztą, sprawdźcie Państwo sami.
Zobacz też:
Jak czytać kolory szlaków turystycznych?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?